Wystarczy posłuchać dyskusji o jej wysokości w 2021 r. Najwyraźniej doszło tu do kolizji naszego świata z równoległym! I co najmniej kilka osób zamieniło się przy tym miejscami. Rząd chce płacę minimalną... podnieść! Przecież to nijak nie pasuje do naszej rzeczywistości! Od kilku miesięcy borykamy się z pandemią powodującą zapaść gospodarczą. Nawet nasz minister finansów „wyszedł z podziemia". Nazwał obecny kryzys największym w historii Polski. Krótko mówiąc, nie jest dobrze. Koszty pracy to największe od lat obciążenie pracodawców. Dopiero co ratowaliśmy firmy przed upadkiem i pracowników przed zwolnieniami. Ograniczając czas pracy, dając możliwość czasowego obniżania pensji, dopłacając do wynagrodzeń z budżetu. Kto prócz "gospodarczych kamikadze" szarżowałby więc z podnoszeniem płacy minimalnej?
Tylko przybysze ze świata równoległego. Takiego, w którym Dolina Krzemowa rozciąga się nad Sanem, a pół globu jeździ samochodami marki Syrena. To świat, w którym z Centralnego Kosmodromu Komunikacyjnego w Baranowie codziennie odlatują rakiety do polskich kolonii na Marsie. To piękny świat. Ale my żyjemy w takim, w którym pod Baranowem jak na razie jest ściernisko.
Dziś płaca minimalna wynosi 2600 zł brutto. Pracodawca musi jednak wysupłać 3132 zł, bo do tego dochodzi składka na ubezpieczenia społeczne. 2800 zł brutto, jak chce rząd, to dla firmy 3374 zł. Z czego i tak tylko 2061 zł trafi do kieszeni pracownika. A skąd w ogóle wzięło się te 2800 zł? Nie wiadomo, jakie obliczenia i analizy stoją za tą wielkością. Przecież płaca miała być ustalana według specjalnego algorytmu. Miał zagwarantować jej wysokość dochodzącą do 50 proc. płacy średniej. Taka była umowa pracodawców ze związkowcami. Tyle że już 2600 zł przekracza ten próg. 2800 zł tym bardziej!
Nie przeanalizowano też konsekwencji dla około 1,5 mln pracowników otrzymujących płacę minimalną. Ilu dostanie podwyżki, a ilu wymówienia? Czy ktoś się zastanowił, że w mikrofirmach aż 63 proc. wynagrodzeń to płaca minimalna? Wątpię!
Niczym nieuzasadnione 2600 zł w 2020 r. spowodowało wzrost inflacji na początku roku prawie o 5 proc.! Do tego doszedł kryzys. PKB światowych potęg gospodarczych pikuje w dół. Nas czeka to samo. Wiele polskich firm przeżyło lockdown, wykorzystując tarcze antykryzysowe. Miejsca pracy ostały się, póki co, dzięki temu wsparciu. Jednak tarcze już się kończą. Jesień prawdopodobnie przyniesie drugą falę pandemii i kryzysu. Podnoszenie płacy minimalnej to jak tonącemu podmienić koło ratunkowe na kowadło.