Czy lockdown może być inteligentny? O to apelujecie.
Lockdown może być inteligentny – chodzi o to, by państwo i gospodarka działały, a jednocześnie rozprzestrzenianie wirusa zostało ograniczone. Dlatego jeśli zachorowalność wzrośnie, należy ograniczać relacje osobiste, a nie zamykać firmy. Biznes jest znacznie lepiej przygotowany do drugiej fali pandemii niż do pierwszej. Reakcja na pierwszą była improwizacją: biznesu, rządu, służby zdrowia. Teraz zdecydowana większość biznesu, także małego, wypracowała procedury ochronne i zainwestowała w nie wielkie pieniądze. Pracownicy są już dobrze chronieni przed zakażeniami w miejscu pracy. Inteligentny lockdown to taki, który by wskazywał i odcinał rzeczywiste miejsca transmisji wirusa. I z drugiej strony brał pod uwagę, że np. dany rodzaj firm nie zaraża.
Czy rząd ma takie dane?
Prowadzimy dialog z rządem, z ministrem Jarosławem Gowinem czy premierem Mateuszem Morawieckim. Ale brak dialogu z epidemiologicznym centrum eksperckim. Decyzje są podejmowane przez epidemiologów bez konfrontacji z danymi z firm i branż. A my takimi danymi dysponujemy. Wiemy np., że w jednym z dużych zakładów produkcyjnych podskoczył poziom transmisji w populacji pracowników jeżdżących po kilku jednym prywatnym autem do pracy zamiast bezpiecznym transportem, który dostarcza firma. Biznes dokładnie wie, gdzie następuje zakażenie, a gdzie nie. Masowych zakażeń poziomych np. nie ma w sklepach RTV-AGD. Dlaczego więc je zamknięto? I to w momencie, kiedy sprzęt elektroniczny stał się podstawowym narzędziem pracy i nauki? Takie sklepy nie są miejscem przechadzek weekendowych i szukania rozrywki w galerii handlowej, tam się ludzie nie tłoczą. Po prostu kupują to, co im potrzebne. Sprzedaż online to ciągle ułamek całej sprzedaży w tym sektorze.
Może jednak odłożyć zakup pralki na czas po pandemii?