Część firm padnie pod ciężarem strat wywołanych kryzysem i nie błędnej, ale obłędnej polityki rządu i NBP. Część, która przetrwa, zada sobie pytanie, czy są perspektywy i nadzieja na odbudowę i rozwój? Czy jest sens po stratach, które ponieśli, tyrać, by ledwo wiązać koniec z końcem? Jeśli tak miałoby być, czy nie lepiej zamknąć interes, zadbać o rodzinę i dzieci? A może wytransferować oszczędności bądź sfinansować z nich wykształcenie i karierę potomków... za granicą?
Poziom inflacji i jej dynamika
Stawiam zatem pytanie: gdzie są główne niebezpieczeństwa dla rodzimych firm? Za jeden z najgroźniejszych czynników uważam poziom i dynamikę inflacji. Od razu dodam, że jestem tu w sporze z oficjalną doktryną i prognozą przedstawioną przez rząd i NBP. Ich zdaniem inflacja będzie już w 2021 r. spowalniać i osiągnie poziom zgodny z pożądanym przez NBP i Radę Polityki Pieniężnej wskaźnikiem – poniżej 2,5 proc.
Wprawdzie prezes NBP, otoczony gronem doradców, ujawnił ostatnio, że przyczyną wysokiej inflacji w Polsce jest wzrost cen wywozu śmieci, czym rozbawił nawet ponuraków, ja jednak stoję na stanowisku, że przyczyny tego stanu rzeczy są cięższego kalibru. Dlatego idę o zakład z każdym, że inflacja w Polsce w ciągu najbliższych trzech lat przekroczy 10 proc. Co to znaczy dla obywateli i przedsiębiorców, oni wiedzą najlepiej.
Muszę tu przypomnieć, że im niższy oficjalny wskaźnik inflacji, tym łatwiej sfinansować rządzącym wydatki budżetowe zaliczane do kosztów sztywnych, które muszą być waloryzowane corocznie właśnie o ten wskaźnik. Dowodem, jak rozbieżne są wyliczenia GUS i Eurostatu, niech będzie fakt, że według GUS inflacja w roku 2020 wyniosła 2,4 proc., podczas kiedy według statystyki unijnej 3,4 proc. Gdy w Unii panuje deflacja, a ceny spadają o 0,3 proc., my jesteśmy liderem inflacji. Czy jest się z czego cieszyć?
Jeśli porównamy czynniki określające warunki gospodarowania polskich małych i średnich przedsiębiorstw z państwowymi monopolistami czy zagranicznymi koncernami, wyraźnie widać, jak różne czynniki określają ich efektywność. Najbardziej wyrazisty przykład to firmy paliwowe i energetyczne. Surowce do produkcji kupują one po cenach światowych. Dla nich koszty robocizny (fundusz płac) mają znikomy udział w przychodach. Jednocześnie w oparciu o własną kalkulację ustalają cenę na rynku i determinują osiągany zysk.