W tekście „Żłobki nie rozwiążą problemu" („Rzeczpospolita" 19.05.2021 r.) Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej, podnosi kilka wątków, które wymagają reakcji. Zauważa, że w ostatniej dekadzie spadła dzietność w krajach skandynawskich, które uchodzą za liderów jej wspierania. Sugeruje więc, by w dyskusjach o niskiej dzietności w Polsce nie odwoływać się do tego przykładu. Uważa też, że w poszukiwaniu przyczyn zmian warto sięgnąć po raport „More Work, Fewer Babies" demografów z konserwatywnego Institute for Family Studies i wysnuwa z tego przypuszczenie dotyczące spadku płodności w krajach skandynawskich. Nie jest to zgodne z wiedzą, jaką dysponujemy.
Po pierwsze, nieuprawniony jest wniosek, że skoro dzietność w krajach skandynawskich spadła w ostatniej dekadzie, to nie można odwoływać się do nich jako liderów jej wspierania. Należałoby się raczej zastanowić, dlaczego tak długo (przez blisko cztery dekady) udawało się w tych krajach utrzymać współczynnik dzietności powyżej 1,5 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym i uniknąć niskiej dzietności, której doświadczyły – poza Francją i Wielką Brytanią – inne kraje Europy.
Po drugie, trudno zrozumieć, dlaczego w poszukiwaniu przyczyn zmian płodności po 2010 r. w Europie pominięto liczne publikacje dotyczące wpływu ostatniego kryzysu ekonomicznego. Zastanawia zwłaszcza niedostrzeżenie prac demografów skandynawskich, którzy wskazują, że dokonujące się w wyniku globalizacji i zmian technologicznych przekształcenia na rynku pracy i rosnące poczucie niepewności stają się czynnikiem o fundamentalnym znaczeniu dla decyzji prokreacyjnych. Doświadczenie pandemii wzmocniło pogląd zarówno o znaczeniu niepewności w wyborach jednostkowych dotyczących przyszłości, jak i w odniesieniu do rynku pracy.
Sugerowanie zatem, że za obserwowany po 2010 r. spadek dzietności odpowiada polityka rodzinna skłaniająca rodziców do szybkiego powrotu do pracy poprzez rozbudowaną sieć publicznych żłobków, jest niezgodne z wynikami badań. Ponadto, autorka przeciwstawia tej polityce rozwiązania francuskie, które zachęcają rodziców, głównie matki, do zostania w domu, jako przyczyniające się do stosunkowo wysokiej dzietności. Oprócz nich istnieje we Francji rozbudowany system usług edukacyjno-opiekuńczych dla małych dzieci stwarzający rodzicom możliwość wyboru formy opieki.
Według Eurostatu w 2019 r. we Francji połowa dzieci do lat trzech korzysta z opieki instytucjonalnej przynajmniej godzinę tygodniowo, a 31 proc. – 30 godzin i więcej. W Polsce wskaźniki wynoszą odpowiednio 12 proc. i 10 proc. W Finlandii działa system świadczeń pieniężnych dla rodziców opiekujących się dzieckiem i mniej niż we Francji małych dzieci korzysta z opieki formalnej – 23 proc. przynajmniej przez 30 godzin tygodniowo. Ale to w Finlandii współczynnik dzietności spadł najsilniej: z 1,87 w 2010 r. do 1,35 w 2019.