„Kraj w pandemii: kto za to zapłaci?" - alarmuje red. Irena Solska w „Polityce" z dn. 17.03. Podobne wątpliwości nurtują wielu obywateli. Jest to dostrzegalne w pytaniu stawianym przedstawicielom władz przez zatroskanych dziennikarzy: „skąd brać na to pieniądze"? Odpowiedź znajdujemy w wywiadzie udzielonym przez prof. Dariusza Filara („Rzeczpospolita", 17.03). Powiada on: „Przyjdzie pożyczać i coraz więcej za to płacić". I dalej: „Mam nadzieję, że nie zostanie złamany konstytucyjny zakaz finansowania długu przez NBP".
Z opinią, że „przyjdzie pożyczać" jestem skłonny się zgodzić, jednak tylko z pewnym zastrzeżeniem. To, że deficyt finansów publicznych będzie musiał wzrosnąć jest raczej przesądzone. Czy rzeczywiście oznacza to, że minister finansów będzie musiał najsamprzód kwestować w poszukiwaniu pożyczek? Niekoniecznie.
Może on (albo inna instytucja publiczna - np. ZUS) przelać pieniądze, których faktycznie nie posiada, na konta beneficjentów (np. przedsiębiorców doznających strat z powodu epidemii). Jednocześnie, zadysponować stosowne obciążenie debetu w swoim banku, np. w Banku Gospodarstwa Krajowego. Tym sposobem deficyt finansów publicznych może wzrosnąć, powiększając odpowiednio dług publiczny – formalnie bez zaciągania pożyczki.
Oczywiście debet w banku komercyjnym z reguły kosztuje (sądzę, że w przypadku np. ZUS oprocentowanie tego debetu jest jednak dużo niższe niż oprocentowanie debetu p. Kowalskiego). Ale Ministerstwo Finansów może zmniejszyć te koszty jeszcze bardziej – emitując obligacje skarbowe. Oprocentowanie tych obligacji jest dużo wyższe od obowiązujących na rynku depozytowych stóp procentowych (ale niższe od oprocentowania pożyczek). Chętnie nabywają je nie tylko drobni ciułacze, ale przede wszystkim banki komercyjne, dla których są one aktywami o najwyższej bonitacji – lepsze nawet od nieoprocentowanych rezerw gotówkowych.
Czy zwiększenie deficytu i zwiększenie emisji obligacji skarbowych spowoduje wzrost oprocentowania tych obligacji? Na to nie ma żadnych dowodu. Ponadto, na wysokość oprocentowania obligacji wpływa polityka oficjalnych stóp procentowych NBP. Obniżka tych ostatnich będzie hamować ewentualny wzrost rynkowego oprocentowania obligacji. Na tym nie koniec.