W zeszłym tygodniu OECD opublikowała nowe prognozy, wedle których polska gospodarka skurczy się w tym roku o około 7,5 proc., a w razie drugiej fali pandemii koronawirusa nawet o 9,5 proc. To pańskim zdaniem realistyczny scenariusz?
Z takim kryzysem mierzymy się po raz pierwszy, więc taknaprawdę nie wiemy, jak wpłynie on na gospodarkę. Wydaje mi się jednak, że prognozy OECD są zbyt pesymistyczne. W ostatnich tygodniach w gospodarce widać wyraźne ożywienie. Komisja Europejska (na początku maja – red.) przedstawiła prognozę, wedle której PKB Polski spadnie o 4,3 proc. I wydaje mi się, że taki wynik, tzn. spadek PKB od 4 do 5 proc. jest bardzo prawdopodobny
Jak ta recesja przekłada się na kondycję finansów publicznych?
Na razie jest on dobra. Na rachunkach budżetowych jest niemal 100 mld zł, potrzeby pożyczkowe na ten rok są w pełni pokryte. Potrzeba jeszcze kilku tygodni, aby rzetelnie ocenić, w jakim stopniu zmalały przychody państwa. W kwietniu były o około 6 mld zł mniejsze niż rok wcześniej, w maju zapewne jest podobnie. Natomiast po stronie wydatków byliśmy przygotowani na to, że tarcze antykryzysowe zostaną w całości wykorzystane. Koszty tych programów mogą być mniejsze niż zakładaliśmy.
Czy to, że – jak pan mówi – kondycja finansów publicznych jest dobra, nie wynika z tego, że większość antykryzysowych wydatków pokrywają BGK i PFR, które w krajowej definicji nie zaliczają się do sektora finansów publicznych? Część ekonomistów mówi w tym kontekście o kreatywnej księgowości.