Pandemia i co dalej z polską gospodarką?

Obecne załamanie gospodarcze wymaga uruchomienia pomocy o długoterminowym charakterze, która będzie skutecznie transferowana do przedsiębiorstw.

Aktualizacja: 05.07.2020 21:45 Publikacja: 05.07.2020 21:00

Pandemia i co dalej z polską gospodarką?

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wyjątkowość bieżącego kryzysu polega na tym, że gwałtowne wyhamowanie aktywności gospodarczej spowodowane jest czynnikiem pozaekonomicznym, który w krótkim czasie dotknął niemal wszystkich krajów świata. Tym razem problemy nie wynikają z ułomności samego systemu gospodarczego, lecz swoje źródło mają w wymuszonym kwestiami zdrowotnymi bardzo istotnym ograniczeniu aktywności ludzi.

Warunki działania gospodarki i społeczeństwa w pandemii

Drugim wyróżniającym elementem obecnego kryzysu jest to, iż pandemia uderzyła jednocześnie w stronę popytową i podażową gospodarek. Niepewność i strach w obliczu zagrożenia zdrowia, faktyczne ograniczenie aktywności życiowej, obawa przed utratą pracy, reakcja banków w postaci zaostrzenia polityki kredytowej wobec konsumentów – wszystko to sprawiło, że drastycznie spadł popyt konsumencki. Z drugiej strony, restrykcje w prowadzeniu działalności gospodarczej, zamknięte granice, przestoje fabryk, perturbacje logistyczne – wszystko to z kolei przyczyniło się do gwałtownego spadku produkcji wytworzonej i ograniczenia podaży.

Trzecim wyróżnikiem jest powszechne oczekiwanie istotnego zaangażowania państw i instytucji międzynarodowych w obliczu zaistniałej sytuacji. I nie chodzi tutaj tylko o zapewnienie właściwego systemu ochrony zdrowia, lecz szerzej o cały katalog nadzwyczajnych działań, które pozwoliłyby na możliwie szybki powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Coraz głośniej formułowane są również oczekiwania takiego zaangażowania sfery publicznej, które poza samym wzrostem gospodarczym sprzyjałyby także realizacji dodatkowych celów, takich jak zmniejszenie rozwarstwienia społecznego czy dbałość o środowisko naturalne.

Jeśli przyjąć poziom PKB w 2019 r. i jego spadek po zakończeniu pandemii, to luka między tymi poziomami zobrazuje głębokość zapaści gospodarczej, która jest funkcją czasu i intensywności pandemii w trakcie jej trwania. Szacunki tej luki są różne, mieszczą się w przedziale 4–9 proc. Zlikwidowanie tej luki, powrót do poziomu PKB w 2019 r., to strategiczny cel społeczno-gospodarczy, na którego osiągnięcie powinno przeznaczyć się minimalny czas. Cel ten przyjdzie osiągać w jakościowo nowych warunkach. Po pierwsze, wzrośnie rola, ale też odpowiedzialność państwa za gospodarkę i społeczeństwo. W świetle nowych oczekiwań społecznych będzie ono musiało tworzyć warunki do wysokiej efektywności ekonomicznej, a zarazem zapewnić bezpieczeństwo społeczno-socjalne oraz ekologiczne. W tym kontekście zmienia się wzajemna relacja celów ekonomicznych i społecznych. Dotąd prymat wzrostu ekonomicznego musi zostać zrównoważony przez równo znaczące cele społeczne i ekologiczne. Ten swoisty miks strategiczny to wielkie wyzwanie dla państwa, gospodarki i społeczeństwa nie tylko zaraz po pandemii, ale też w długim okresie.

Po drugie, osiąganiu celów ekonomicznych towarzyszyć będzie wzrost niepewności i ryzyka. Oznacza to skrócenia horyzontu planowania i dążenie do maksymalizacji korzyści krótkookresowych, ale też niższą wartość bieżącą korzyści przyszłych wobec wyższej stopy ryzyka. Zmianie ulegnie też podejście do globalizacji, która pozostanie główną osią rozwoju gospodarki światowej wszak z istotnymi modyfikacjami. Niewątpliwie, nastąpi dywersyfikacja źródeł zaopatrzenia, skrócenie geograficzne łańcuchów dostaw, a częściowo – ponowny rozwój krajowych zdolności produkcyjnych, zapewniających dostawy strategicznie ważnych dla bezpieczeństwa społeczeństwa produktów. Pandemia dramatycznie zmienia nasze postrzeganie globalizacji, realokacji produkcji i organizacji łańcuchów dostaw. Obecna sytuacja będzie miała długoterminowe konsekwencje w zakresie strategicznej alokacji zasobów i sił produkcyjnych na całym świecie. Poszukiwanie wyłącznie najniższych kosztów produkcji dobiegło końca. Odtąd globalne korporacje będą brać pod uwagę nie tylko koszty, ale także bezpieczeństwo dostaw. Fizyczna odległość między miejscem pozyskania komponentów, a miejscem produkcji produktów końcowych prawdopodobnie się zmniejszy. Alokacja produkcji będzie bardziej zróżnicowana w różnych krajach na świecie, a firmy będą unikać koncentracji na jednym określonym obszarze geograficznym. Azja może stracić dominującą pozycję jako baza produkcyjna dla świata, co z kolei może być szansą dla alternatywnych lokalizacji, takich jak m.in. Europa Środkowa i Wschodnia. Nowa zasada – „produkuj tam, gdzie głównie sprzedajesz" – będzie miała znaczący negatywny wpływ na poziom wymiany międzynarodowej i będzie sprzyjać krajom z dostępem do dużych rynków wewnętrznych.

Taki scenariusz może stanowić szansę dla Polski, która postrzegana jest jako stabilny kraj, który nadal ma przewagę kosztową nad starymi gospodarkami UE, a jednocześnie ma duży własny rynek wewnętrzny, jak też dostęp do o wiele większego rynku unijnego. Aby szansa ta przełożyła się na trwałą przewagę konkurencyjną polskiej gospodarki, trzeba dbać o wzrost poziomu produktywności, zwłaszcza w kontekście rosnących kosztów pracy, nastawienie na wdrażanie innowacji, a także o stabilność i przewidywalność warunków prowadzenia biznesu. Wzrost produktywności jest kluczowy w utrzymaniu długookresowej konkurencyjności polskiej gospodarki, gdyż przewaga związana z niższymi kosztami pracy stopniowo się zmniejsza.

Wyższa produktywność może płynąć m.in. z zastosowania innowacji. Stąd tak ważne jest wsparcie dla inwestycji o charakterze innowacyjnym, w tym poprzez zapewnienie długoterminowego finansowania dla innowacyjnych projektów.

Z drugiej strony trzeba się też spodziewać wzrostu awersji do ryzyka ze strony banków, które będą preferować bezpieczne aktywa kosztem bardziej ryzykownych kredytów. Oznacza to potencjalne ograniczenie możliwości rozwojowych przedsiębiorstw.

Po trzecie, nastąpi rozluźnienie interakcji społecznych w drodze rozwoju internetowych kanałów komunikacji, wzmocnienie integracji małych, sprawdzonych grup społecznych kosztem luźno powiązanych większych zespołów. W rezultacie nastąpi osłabienie efektywności rywalizacji opartej na motywacji wewnątrz– i międzygrupowej. Pewnym remedium będą inwestycje w robotyzację i automatyzację, substytuujące pracę ludzką, ale powodujące wzrost kapitałochłonności tych inwestycji. Pandemia z pewnością będzie inspiracją do wielu innowacji w tym obszarze.

Po czwarte, trzeba spodziewać się przyspieszonego procesu redefiniowania Unii Europejskiej wskutek wzrostu autonomizacji i egoizmu bogatych państw członkowskich, a zarazem silniejszych tendencji odśrodkowych outsiderów, w tym Polski. UE będzie podążać w dwóch kierunkach: ku Europie dwóch prędkości (kraje strefy euro i pozostałe) i ku silniejszej wspólnocie gospodarek niż państw. W zależności od polityki Polski wobec UE jej rola i rozwój gospodarki mogą być bardzo różne.

W kontekście takiej diagnozy sytuacji, przed polską gospodarką stoi wielkie wyzwanie odzyskania sił do odbicia, ale zarazem do skierowania znacznych środków na rozwój w czterech kluczowych kierunkach:

? digitalizacji, a więc rozwoju technologii informatycznych i ich masowego wykorzystania,

? substytucji tradycyjnych źródeł energii tworzących warunki do zachowania bezpieczeństwa energetycznego przy przywracaniu i konserwacji równowagi środowiska naturalnego,

? biotechnologii umożliwiającej zwłaszcza intensyfikację wytwarzania zdrowych dóbr spożywczych, produktów farmakologicznych itp.,

? reindustrializacji w zakresie produkcji wyrobów strategicznie ważnych dla bezpieczeństwa zdrowotnego społeczeństwa.

Realizacja zadań w powyższych kierunkach powinna zapewnić nie tylko ożywienie i odbicie do stanu sprzed pandemii (poziom PKB w 2019 r.), ale również przyspieszenie i powrót na trajektorię trwałego wzrostu. Na tym tle powstaje pytanie, czy obecna polityka państwa tworzy przesłanki do odbicia się gospodarki po pandemii, a jeśli nie, to jakie instrumenty należałoby zastosować już dzisiaj i przygotować na moment startu do odbicia, by okres zamykania owej luki był jak najkrótszy. Stawiamy tezę, że państwo – prowadząc obecną politykę walki z pandemią – będzie po jej zakończeniu dysponować bardzo ograniczonymi instrumentami stymulacji gospodarki prywatnej i rozwoju sektora publicznego. W konsekwencji ożywianie gospodarki potrwa długo, za długo w stosunku do potrzeb i możliwości. Na tym tle podejmiemy próbę wskazania, co można zrobić już dziś i jak przygotować się na czas odbicia gospodarki.

Ocena metod walki z kryzysem

Kolejne odsłony tarczy antykryzysowej w Polsce podobnie jak pakiety pomocowe w większości innych krajów koncentrują się na zapewnieniu krótkoterminowego finansowania w celu ochrony miejsc pracy oraz firm przed bankructwem. Ułatwienie w uzyskiwaniu kapitału długoterminowego znajduje się w tle. Konkretne rozwiązania nie są wystarczające lub często nie są jeszcze zbyt konkretne (być może z wyłączeniem Rezerwy Federalnej USA, która zadeklarowała chęć zakupu długoterminowych obligacji korporacyjnych, w tym nawet tych o niskim ratingu). Decydenci powinni dostrzec potrzebę wsparcia i ułatwień, mających zapewnić długoterminową dostępność kapitału dla finansowania nowych projektów.

Rynek kapitałowy, w tym rynek obligacji korporacyjnych, ma szanse być bardziej wydajnym kanałem wprowadzania pieniędzy do gospodarki niż sektor bankowy. Doświadczenia z poprzedniego kryzysu z lat 2008–2009 pokazują, że program łagodzenia ilościowego prowadzony przez amerykański Fed działał znacznie lepiej niż podobne działania podejmowane przez EBC lub Bank Japonii. Główną różnicą były odmienne modele rynków kapitałowych: anglo-amerykański i europejsko-japoński.

W modelu anglo-amerykańskim kluczowym kanałem alokacji kapitału jest rynek kapitałowy. Wzrost podaży kapitału spowodowany zakupem aktywów w ramach programów luzowania ilościowego podnosi ceny aktywów, obniżając koszt kapitału dla firm. Z kolei niższy koszt finansowania przedsiębiorstw oznacza, że ??więcej projektów inwestycyjnych staje się opłacalnych i wykonalnych. W ten sposób gospodarka stymuluje inwestycje, a w konsekwencji też konsumpcję, aby pobudzić wzrost gospodarczy.

W modelu europejsko-japońskim głównym kanałem dystrybucji dodatkowego kapitału z luzowania ilościowego jest sektor bankowy. Teoretycznie wyższa podaż środków w bankach powinna obniżyć ceny kredytów i sprzyjać udzielaniu kredytów. Dostęp do taniego kredytu powinien generować więcej inwestycji przedsiębiorstw, a także wyższą konsumpcję prywatną. Okazuje się jednak, że bankowy kanał transferu kapitału jest w tym przypadku mniej wydajny niż dobrze rozwinięty rynek kapitałowy. Pomimo dostępu do tanich źródeł finansowania banki są niechętne do podejmowania ryzyka i nie zwiększają wystarczająco akcji kredytowej. Wcześniejsze doświadczenia pokazują, że zamiast angażować się w ryzykowne projekty inwestycyjne, banki wykorzystywały środki z programu skupu aktywów przede wszystkim do odbudowy własnej bazy kapitałowej osłabionej przez kryzys finansowy.

Ponadto banki często wolą inwestować środki w nowe emisje obligacji skarbowych, których na rynku nigdy nie brakuje, biorąc pod uwagę fakt, że większość rządów doświadcza niekończących się problemów z deficytem budżetowym. W rezultacie w modelu europejsko-japońskim tylko część funduszy z programu luzowania ilościowego ostatecznie dociera do przedsiębiorstw.

Europa z dominującą rolą sektora bankowego i dużymi potrzebami fiskalnymi poszczególnych rządów ma w tym przypadku gorsze perspektywy niż Stany Zjednoczone, gdzie rynek kapitałowy odgrywa dużo istotniejszą rolę w transferowaniu oszczędności wprost do przedsiębiorstw.

Aby uniknąć podobnej sytuacji jak w poprzednim kryzysie kredytowym, nie wystarczy uruchomić mechanizmu generowania środków w systemie finansowym, ale trzeba się także upewnić, że finansowanie długoterminowe jest skutecznie transferowane do przedsiębiorstw. Obecnie uwaga skupia się przede wszystkim na łagodzeniu wzrostu bezrobocia i zapewnieniu krótkoterminowej płynności, a ułatwienie finansowania długoterminowego jest najsłabszym punktem większości pakietów ratunkowych na całym świecie. Innymi słowy, decydenci walczą obecnie z bezpośrednim skutkiem pandemii i starają się zmniejszyć głębokość kryzysu. Wydaje się jednak, że przeoczają aspekt czasu trwania kryzysu. Jeśli chcemy stosunkowo szybko wrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego, musimy wspierać wszystkie motory nowych inwestycji w realnej gospodarce (zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym). Zapewnienie długoterminowego finansowania przedsiębiorstwom, samorządom i agendom centralnym jest jednym z kluczowych elementów pakietu przyjaznego inwestycjom.

Waldemar Frąckowiak

– profesor nauk ekonomicznych, Uniwersytet Ekonomiczny

w Poznaniu

Adam Szyszka

profesor nauk ekonomicznych, Szkoła Główna Handlowa

w Warszawie

Wyjątkowość bieżącego kryzysu polega na tym, że gwałtowne wyhamowanie aktywności gospodarczej spowodowane jest czynnikiem pozaekonomicznym, który w krótkim czasie dotknął niemal wszystkich krajów świata. Tym razem problemy nie wynikają z ułomności samego systemu gospodarczego, lecz swoje źródło mają w wymuszonym kwestiami zdrowotnymi bardzo istotnym ograniczeniu aktywności ludzi.

Warunki działania gospodarki i społeczeństwa w pandemii

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację