Czas na podatek infrastrukturalny

Żyjemy w czasach hipokryzji i usankcjonowanego złodziejstwa. Holandia, która sprzeciwia się pakietowi pomocowemu dla Włoch i innych krajów szczególnie dotkniętych pandemią, od lat okrada te kraje za pomocą regulacji pozwalających omijać podatki CIT w krajach macierzystych. Podobnie działa Luksemburg, Irlandia pomagająca unikać opodatkowania w Europie Google'owi itp. itd.

Publikacja: 21.07.2020 13:40

Czas na podatek infrastrukturalny

Foto: Bloomberg

Wiceprezydent USA, Mike Pence, ordynarnym szantażem, rzekomo w imię wolnego handlu zablokował w Polsce tzw. podatek cyfrowy, a przecież nie ma wolnego handlu przy sankcjonowaniu okradania słabszych, przez silniejszych.

Tak zwana optymalizacja podatkowa pozwala przenosić zyski do krajów o niższym opodatkowaniu, równocześnie lokując produkcję w krajach o niskich kosztach, lecz porządnej infrastrukturze.

Infrastruktura zaś oczywiście bierze się z podatków.

W związku z tym w krajach rozwijających się, by miały jakąkolwiek szansę, podatki muszą być relatywnie wysokie (by rozwijać infrastrukturę), a płace niskie, by przyciągać kapitał niskimi kosztami dobrze wykształconej i pracowitej siły roboczej. Równocześnie kapitał domaga się ulg podatkowych i zgody na transfer zysków.

Kiedyś Polska nie miała wyjścia i musiała grać wedle tych reguł. Ale rozwój naszego kraju plus pandemia zmieniły pole gry. Chwilowo najważniejsze jest stymulowanie popytu wewnętrznego i działania osłonowe dla rodzimego biznesu. A to wymaga wzmocnienia źródeł budżetowych czyli zwiększenia wpływów podatkowych.

W ostatnich latach zwiększanie podatków na całym świecie odbywa się kosztem biednych i klasy średniej. Oni bowiem nie mają jak uciec przed opodatkowaniem. Nie jest to jednak strategia możliwa w okresie pandemii. Może więc dla odmiany opodatkować tych, którzy nas okradają?

Postuluję więc wprowadzenie podatku infrastrukturalnego dla tych, którzy nie płacą podatków w Polsce, a prowadzą tu działalność gospodarczą w oparciu o kapitał ludzki wykształcony kosztem polskich podatników i infrastrukturę wybudowaną z tychże samych podatków.

Podatek infrastrukturalny miałby charakter podatku obrotowego płaconego przez te podmioty, które nie płacą w Polsce VAT i CIT.

Lobbyści pracujący na rzecz obcych podmiotów oraz polskich przedsiębiorców przenoszących spółki do Luksemburga czy Holandii podniosą larum, że wygonimy w ten sposób zagraniczny kapitał.

Czyżby?

Gdzie się przeniesie z Polski Google czy Amazon? Zrezygnują z polskich klientów? Google przestanie sprzedawać reklamę przy kradzionych polskich filmach?! Amazon zlikwiduje serwis dla polskich klientów?!

Bank transferujący zyski do centrali zlikwiduje polskie oddziały? Najwyżej je sprzeda podmiotowi płacącemu podatki w Polsce.

Wszędzie tam, gdzie potrzebny jest Polak jako klient, biznesu po prostu z Polski przenieść się nie da.

Gdy opadnie kurz po histerycznych protestach okaże się, że część podmiotów z Polski wyszła i została zastąpiona przez inne (bo rynek nie znosi próżni), a część po prostu – dla utrzymania się na rynku zaczęła uczciwie płacić podatki.

Nowe podmioty znając reguły – decydując się na wejście do Polski będą miały do wyboru – uczciwe i stabilne podatki, bądź działający z subtelnością cepa podatek obrotowy. Każdemu co się bardziej opłaca.

Podatek infrastrukturalny musi być dolegliwy – wyższy od uczciwie płaconego VAT-u i CIT-u.

Ile powinien wynosić, to zadanie dla ekonomistów. Dla eksperymentu przyjmijmy, że to 3-5% obrotu i policzmy, ile wyjdzie.

A protestującym w imieniu wielkich korporacji amerykańskich czy chińskich, przypomnijmy, że każda polska firma sprzedająca swe produkty w Stanach płaci właśnie taki podatek obrotowy, inny w każdym stanie, w niektórych wynoszący nawet 7,5%, zaś w Chinach rynek chroniony jest wysokimi taryfami celnymi.

Ktoś powie, że podatek taki łamie unijne zasady wolnego przepływu kapitału i usług. Może tak, może nie. Ale wyobraźmy sobie, że na początek podatek ten dotyczy krajów spoza Unii oraz tych, które same łamią unijne zasady. Ta lista okaże się zaskakująco długa (do wyżej wymienionych dodajmy jeszcze Belgię, Cypr czy Maltę), a mało rzeczy pomogłoby bardziej rozwojowi Unii niż publiczny proces Polska vs Luksemburg, w trakcie którego Juncker i jemu podobni musieliby wytłumaczyć się z systemowego zarabiania na łamaniu unijnych regulacji i legalizacji złodziejstwa.

Wpływy z podatku infrastrukturalnego pow inny być reinwestowane - w infrastrukturę właśnie i w rodzimy kapitał ludzki, tak aby stale poprawiać naszą atrakcyjność dla inwestorów.

Jestem przekonany, że wcześniej czy później taki podatek się pojawi. Zróbmy zatem coś jako pierwsi, bo jak wiadomo pierwsi zarabiają najwięcej.

Maciej Strzembosz, wiceprezes stowarzyszenia Kreatywna Polska

Wiceprezydent USA, Mike Pence, ordynarnym szantażem, rzekomo w imię wolnego handlu zablokował w Polsce tzw. podatek cyfrowy, a przecież nie ma wolnego handlu przy sankcjonowaniu okradania słabszych, przez silniejszych.

Tak zwana optymalizacja podatkowa pozwala przenosić zyski do krajów o niższym opodatkowaniu, równocześnie lokując produkcję w krajach o niskich kosztach, lecz porządnej infrastrukturze.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację