Kiedy rozmawialiśmy ostatni raz w połowie maja, gospodarka dopiero powoli otwierała się po lockdownie. Czy sytuacja powróciła już do normy, jeśli chodzi o działalność McDonald's?
Byliśmy wtedy w fazie zarządzania kryzysowego. W marcu wskutek zamknięcia gospodarki i postępowania zgodnie z wprowadzanymi regulacjami spadek liczby wizyt w naszych restauracjach sięgał 70 proc. W efekcie II kwartał był dla naszej firmy najgorszy w historii. Następnie sytuacja zmieniała się wraz z odmrażaniem gospodarki. W tym pierwszym okresie musieliśmy zamknąć ponad 80 restauracji w centrach handlowych. Od czerwca te lokale są już otwarte i sprzedaż powoli wraca. Natomiast z dzisiejszej perspektywy jesteśmy poniżej wyników z zeszłego roku. Jednak patrząc na całą sytuację, najważniejsze dla nas jest to, że działaliśmy i działamy. Portfolio restauracji i kanały sprzedaży, tj. Drive czy Delivery, pozwoliły bardzo dobrze wykonywać naszą misję. Od początku mogliśmy więc zaoferować bezkontaktową obsługę, która bardzo dobrze się sprawdzała. Mogliśmy też testować scenariusze, które wcześniej nie były możliwe do sprawdzenia, jak działanie restauracji praktycznie tylko poprzez linię Drive. Wszystko to służyło więc także sprawdzeniu naszego systemu. Niemniej jest to bezprecedensowy czas dla całej organizacji.
Potem były wakacje, które dla nas są najlepszymi miesiącami w roku, taka jest sezonowość biznesu, w którym działamy. Wówczas szukaliśmy nowych pracowników do wsparcia zespołów restauracyjnych. Pandemia spowodowała przestoje, ale nie ograniczyła chęci działania i szukania biznesowej efektywności.
To szukanie efektywności oznaczało także wysłanie części pracowników na postojowe i obniżenie wynagrodzeń. Czy tu sytuacja wróciła do poziomu sprzed zamknięcia?
Tak, choć oczywiście to wszystko zależy od restauracji. Przypomnę, że 90 proc. naszych restauracji to są niezależne organizacje franczyzowe prowadzone przez przedsiębiorców i to oni określają swoje potrzeby. Ale jak powiedziałem, początek był ciężki, potem w maju–czerwcu powoli zaczęliśmy wracać do normalności i część lokali zaczęła normalnie funkcjonować, rezygnując z przestojów. Warto podkreślić, że udało się nam zachować cały zespół, nie redukowaliśmy liczby etatów.