Posłańcem tych wieści był Minister Finansów. W nowym roku żaden podatek nie wzrośnie o grosz, a pojawi się tylko jeden nowy – mówił na początku października. Tknięci przeczuciem Pracodawcy RP przejrzeli przepisy podatkowe. Nadchodzi pięć nowych danin! A cztery inne wzrosną!
Prawdziwość słów ministra można ocenić, porównując je z twardymi faktami. Od 1 stycznia wchodzą nowe daniny: podatek handlowy, podatek cukrowy, podatek od alkoholu w małych butelkach. Zostaną opodatkowane spółki komandytowe. Pobrana będzie też opłata przekształceniowa przy ostatecznym likwidowaniu otwartych funduszy emerytalnych. Haracz ten zostanie ściągnięty z kont uczestników OFE. Czyli z pieniędzy, których rząd przyrzekał nie tykać pod żadnym pozorem!
Wzrosną podatki od nieruchomości i od deszczu. Ulga abolicyjna będzie ograniczona. Podwyższy to wymiar podatku dochodowego. Stawki VAT, które miały być obniżone, pozostaną takie same. Obywatele będą też wciąż płacić większy PIT. Nadal bowiem nie została podniesiona kwota wolna od podatku. I to mimo orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Na tegorocznej zabawie sylwestrowej może więc zabraknąć księgowych. Gdy inni będą pić szampana, oni będą rwać włosy z głowy. Tak naprawdę jednak wszyscy powinni odstawić kieliszki i nadstawić uszu. Jeśli dobrze się wsłuchać, to dobiegną nas trzaski i jęki pękającej konstrukcji. To polska gospodarka zaczyna uginać się pod ciężarem „dobrej zmiany".
Państwo polskie, szukając rozpaczliwie pieniędzy zaczęło bowiem podcinać gałąź, na której samo siedzi. Podnosi podatki, by zwiększyć wpływy do państwowej kasy. Tyle że rząd, konstruując budżet, założył nadejście w połowie roku mocnego odbicia wzrostu gospodarczego! M.in. z tego powodu, że... firmy zaczną inwestować. U każdego, kto myśli logicznie, powinna zapalić się czerwona lampka. Coś tu nie gra! Jak można zakładać, że firmy zaczną inwestować, skoro zostaną obłożone nowymi podatkami? I to w atmosferze niepewności i spowolnienia wywołanymi pandemią... Czy konny zaprzęg ruszy pod górę szybciej, bo woźnica dołoży na furmankę kilkanaście worów z mąką? Wątpię.