#RZECZoBIZNESIE: Tony Housh: Trump i Biden doceniają rolę Polski

Amerykańscy inwestorzy patrzą w Polsce na takie czynniki jak stabilność prawa i niezależny system sądów - mówi Tony Housh, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej (AmCham) w Polsce, gość programu Pawła Rożyńskiego. 

Publikacja: 04.11.2020 17:10

#RZECZoBIZNESIE: Tony Housh: Trump i Biden doceniają rolę Polski

Foto: tv.rp.pl

Jest pan zaskoczony wyrównanym wynikiem wyborów w USA? Sondaże wskazywały na zdecydowane zwycięstwo Bidena.

Nie jest to niespodzianką. Zawsze kluczowe stany będą decydowały. Teraz trudno powiedzieć, ilu ludzi głosuje przez pocztę. W kluczowych stanach poczekamy dłużej na wyniki. Osobiście byłem przekonany, że wyniki będą zbliżone.

Dla Polski lepszy jest Donald Trump czy Joe Biden?

Jeden i drugi będzie doceniał ważną rolę Polski w sprawach bezpieczeństwa i gospodarki. I będzie dobrym partnerem. Różnią się tylko stylem działania.

Grozi nam niebezpieczny paraliż Ameryki, jeżeli długo nie będzie wyraźnego rozstrzygnięcia?

Zawsze jest takie ryzyko, jeśli nie ma jasnej decyzji. System wyborczy w Stanach przewiduje skomplikowany wybór przez elektorów. Zmiana prezydenta nastąpi dopiero w styczniu, więc do tego czasu pozostaje trochę czasu na działania.

Jak w relacje polsko-amerykańskie uderzyła pandemia?

Na razie nie ma to bezpośredniego wpływu na stosunki gospodarcze między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Ciągle mam sygnały od inwestorów, że myślą o prowadzeniu kolejnych inwestycji i reinwestycji w Polsce.

Jednak jeżeli przez następne lata będzie słaby gospodarczy wzrost w całej UE, to może przełożyć się mocniej na relacje polsko-amerykańskie. Będzie to efekt rejonowy.

Koronawirus komplikuje podróże i zawieranie umów. Tego nie odczuwacie?

Oczywiście. Jest trudno o bezpośrednie negocjacje, ale problem dotyczy głównie nowych inwestorów. Większość inwestycji to rozbudowa obecnych.

Do tej pory wzajemne obroty gospodarcze szybko rosły?

Gdyby pandemii by nie było, to tempo inwestycji amerykańskich w Polsce byłoby większe. Ale i tak trend jest bardzo dobry, nawet koronawirus w tym bardzo nie przeszkodził. Coraz więcej inwestycji w Polsce dotyczy nie tylko rynku lokalnego, ale całej Unii, a nawet rynku globalnego. Tymczasem jeszcze 10-15 lat temu skupiały się one tylko na rynku polskim.

Prognoza na przyszłe lata jest trudna do przewidzenia. Pytanie, czy powstanie dobry plan w kwestii wspólnoty transatlantyckiej, gdyż to największa strefa gospodarek na świecie. Powrót do wzrostów może być szybszy, jeśli będzie tu dobra, partnerska współpraca, a nie spory.

Jakie wielkie są obroty polsko-amerykańskie?

Ostatnio było to 15-17 mld dol. Polska eksportuje więcej towarów i usług na rynek amerykański niż importuje. Ostrożnie podchodzę do takich statystyk, bo część obrotów jest ukryta w statystykach UE. Nie wszystko jest wysyłane bezpośrednio z Polski, a tylko to widzimy. Oficjalne statystyki pokazują tylko część wymiany handlowej między Polską a USA

Czyli nasze części samochodowe jadą do Niemiec, a do Stanów jako całe samochody i nie jest to ujmowane statystykach.

Tak. Nawet jeżeli elementy do Audi czy BMW są produkowane w Polsce, a montaż samochodu odbywa się w Alabamie, to nie jest traktowane jak eksport Polski do Stanów Zjednoczonych.

Na ile Stany Zjednoczone są istotne dla Polski w porównaniu do stanu sprzed 10 lat?

To nadal jest ważne. Inwestycje USA w Polsce pomagają budować nowe możliwości. Np. pierwszą dużą inwestycję zrobiła amerykańska firma, potem stworzyła centrum usług wspólnych, która teraz jest ważnym elementem ich globalnej struktury biznesowej. To nowy i dynamiczny sektor w Polsce.Kolejny krok to sektora usług w chmurze. To sygnał, że amerykańskie firmy są gotowe inwestować w nowoczesne technologie, badania i rozwój w Polsce na poziomie amerykańskim, a nawet wyższym.

Pojawiają się wątpliwości, że te firmy działają na polskim rynku, mają duże obroty, a płacą małe podatki np. Google, czy Facebook.

To są kwestie struktury spółki. Nie ma wątpliwości, że firmy szukają minimalizacji podatków i jest to zajawisko występujące na całym świecie. Moje doświadczenie pokazuje, że firmy amerykańskie w Polsce działają na podstawie polskich przepisów, zatrudniają polskich pracowników, w tym najwyższego szczebla, płacą podatki i duże składki na ubezpieczenia społeczne w Polsce, zatrudniając w zdecydowanej większości na podstawie umów o prace, które są jak wiadomo najbardziej obciążające finansowe dla pracodawców. Dlatego kluczowe jest, aby inwestorzy zagraczniczni byli traktowani tak samo jak krajowi. Jeśli wszyscy są wpisani do KRS i działają w Polsce na podstawie polskich regulacji i z udziałem polskich pracowników, powinni być traktowani tak samo. Teraz jest duża dyskusja na temat podatku cyfrowego. To tworzy duże emocje w Brukseli i Waszyngtonie. Wszyscy muszą być otwarci na rozmowy. Również w Polsce to ważne, bo tu pojawia się coraz więcej inwestycji w dziedzinie cyfryzacji i IT. Ważna jest też stabliność regulacyjna i nienakładanie na firmy dodatkowych obciążeń, zwłaszcza w aktualnej sytuacji, w której wszystkie środki dedykowane są na walkę z pandemią.

Gdzie nasze relacje gospodarcze mają najlepsze perspektywy? Dużo ostatnio mówi się o współpracy w zakresie energii atomowej.

Energia jądrowa to jeden z tych sektorów. Perspektywy ma też zielona energia. Bardzo ciekawe są możliwości modernizacji infrastruktury w Polsce. Mówię o inteligentnych budynkach i miastach. Chodzi efektywność energetyczną i minimalny efekt na środowisko. Poprawia to też jakość życia mieszkańców. To bardzo ciekawy sektor, który ma duże możliwości. Kapitał ludzki w Polsce daje duże szanse dla amerykańskich inwestorów, że znajdą supertalenty. Sektor badań i rozwoju, nie tylko informatyki, ale też materiałów czy farmaceutyczny ma ogromny potencjał do dalszego wzrost.

Jak można pobudzić wzajemne relacje? Są jakieś czynniki, które blokują inwestycje lub handel?

Jest kilka rzeczy, np. brak szerszej umowy między UE i USA. To wąskie gardło dla polskich firm, najbardziej małych i średnich. Jeśli byłaby taka umowa, Polska byłaby jej największym beneficjentem. Mam nadzieję, że ta umowa zostanie wypracowana, chociaż dla kilku sektorów. Amerykańscy inwestorzy patrzą w Polsce na takie czynniki jak stabilność prawa, niezależny system sądów. To elementy, które są na ich radarze i wszystkiego nie hamują, ale mogą decydować czy inwestować – bądź nie – w Polsce. Inwestor cały czas musi patrzeć nie tylko na obecne ryzyka, ale takie, które mogą się pojawić za kilka lat. Chcieliby mieć krystaliczną sytuację, ale nie mają. Tak jest w każdym kraju. Generalnie sytuacja gospodarcza w Stanach i Polsce jest bardzo pozytywna. Nie widzę żadnych zagrożeń kontynuacji współpracy.

Inwestorów zaniepokoiły przepisy związane z tarczą finansową, które utrudniałyby przejęcie polskiej spółki.

Tak, to wywołało sporo niepokoju. Po dyskusji między rządami poszerzono interpretację, kto jest obcy, a kto jest na zielonej liście.

Wróćmy do wyborów w USA. Dojdzie po nich do uspokojenia wojny handlowej z Chinami?

To największy znak zapytania, co będzie za drugiej kadencji Donalda Trumpa. On zrobił pierwszy krok, żeby rozwiązać ten konflikt. Zobaczymy. Ze strony Chin widzę sygnał, że ich kurs może być twardszy.

Jeżeli będzie zmiana w administracji, wrócimy do bardziej tradycyjnego procesu. Przez WTO czy inne międzynarodowe struktury.

W Polsce mamy wielu chińskich inwestorów. Chociażby Huawei, który jest blokowana w Stanach i wielu innych krajach, a jest zainteresowany budową sieci 5G. Cały czas nie wiadomo czy zostanie do tego dopuszczony.

Ktokolwiek wygra wybory prezydenckie, szlaban na Huawei w USA zostanie utrzymany.

Czyli twardy kurs gospodarczy wobec Chin nie zmieni się. Zmienią się tylko metody?

Tak. Największym wyzwaniem dla jakiejkolwiek administracji będzie pobudzanie gospodarki, inwestycje, technologie i polityka monetarna. Przez ostatnie dekady Chiny były azjatyckim tygrysem, teraz są globalnym. To wymaga innego punktu widzenia.

Donald Trump chciał ukrócić wszechwładzę koncernów technologicznych. To się może zmienić?

U nas ciągle toczy się dyskusja o roli ogromnych firm informatycznych. 10 lat temu nikt nie przewidział, jaką moc będzie miała taka firma. Z punktu widzenia prawa jesteśmy 10-15 lat do tyłu z nowymi technologiami. To jest wyzwania dla każdej administracji. W UE jest podobnie.

Jeżeli można podzielić taką firmę na kawałki, to mam wątpliwości czy będzie to skuteczne. Może zadziałać tylko krótkoterminowo. Tak samo, jeśli damy limit, że firma może mieć x proc. rynku. Będzie bardzo trudno zrobić taką regulację. W tej dziedzinie sytuacja rynkowa zmienia się bardzo szybko.

Jak rząd amerykański osłabiłby swoich gigantów technologicznych, to na ich miejsce wskoczyliby giganci z Chin?

Tak. Jest plan zbudowania chińskiego internetu. Nie chcemy wrócić do czasów, kiedy władze jednego kraju kontrolują wszystkie informacje zagraniczne, albo kontakty między ludźmi. Nie chodzi tylko o wolność biznesu, ale też ludzi.

Jest pan zaskoczony wyrównanym wynikiem wyborów w USA? Sondaże wskazywały na zdecydowane zwycięstwo Bidena.

Nie jest to niespodzianką. Zawsze kluczowe stany będą decydowały. Teraz trudno powiedzieć, ilu ludzi głosuje przez pocztę. W kluczowych stanach poczekamy dłużej na wyniki. Osobiście byłem przekonany, że wyniki będą zbliżone.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację