Andrzej Wojtyna: Historia „sukcesu”

Prezes Adam Glapiński jest kosztownym megaszokiem, nie tylko dla Narodowego Banku Polskiego – pisze były członek Rady Polityki Pieniężnej.

Publikacja: 28.10.2024 05:02

Andrzej Wojtyna: Historia „sukcesu”

Foto: mat. pras.

Przed wakacjami było już wiadomo, że we wrześniu Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpocznie prace nad wstępnym wnioskiem o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Nie było jednak wiadomo, jaką linię obrony przygotuje w okresie wakacyjnym Adam Glapiński i jego otoczenie. Dziś wiemy już, że obok tradycyjnych występów na konferencjach prasowych pojawił się nowy element – publikacja NBP „Narodowy Bank Polski w czasie megaszoków ekonomicznych po pandemii i w kryzysie energetycznym. Historia sukcesu”.

Prezent dla sejmowej komisji

Moim zdaniem okres wakacyjny wyraźnie nie sprzyjał rzetelnemu przygotowaniu się do dalszej obrony mocno już wcześniej nadwątlonej reputacji Adama Glapińskiego jako prezesa banku centralnego. Co więcej, jego nowe powakacyjne i prowokacyjne inicjatywy wskazują, że kurs na centralizację władzy oraz upolitycznianie NBP zostanie utrzymany, a może i zaostrzony. Niezależnie więc od dokumentów dotyczących wcześniejszego okresu komisja sejmowa będzie miała możliwość zapoznania się z kolejnymi dokonaniami. Po zapoznaniu się z książką uważam, że wbrew intencjom jej autora jest ona dla komisji swoistym prezentem, gdyż dostarcza dodatkowych argumentów za odwołaniem go ze stanowiska prezesa NBP.

Z wydanej książki prezes NBP wydaje się być na tyle dumny, że zdecydował się na przetłumaczenie jej na język angielski i na wykupienie reklamy, by propagować darmowy do niej dostęp. Opublikowanie jej na początku września sugeruje, że miała to być ważna część ataku wyprzedzającego wobec rozpoczęcia prac przez komisję. Taki cel prawdopodobnie jest powodem tego, że nie udało się zadbać o recenzję wydawniczą, co negatywnie rzutuje na jakość publikacji.

Już z samego tytułu, a właściwie z całej treści na okładce, wynika, że odnosi się on tylko do rozdziału 1, gdyż tematy pozostałych rozdziałów zostały określone jako „ponadto”. Nasuwa się więc pytanie, czy te dodatkowe tematy („dlaczego złoty, a nie euro”, „złoto i rezerwy” oraz „znaczenie gotówki w obiegu”) należy również traktować jako część „historii sukcesu”, czy może raczej jako wybrane elementy historii niepowodzeń, co przynajmniej sugerowałoby podjęcie próby obiektywnej oceny.

Powyższe pytanie by się nie nasuwało, gdyby publikacja opatrzona została wstępem, w którym autor nie tylko wskazałby jej cel i uzasadnił wybór głównych wątków, ale także, a nawet przede wszystkim, omówił występujące między nimi zależności. W takim brakującym wstępie autor powinien był jednak przede wszystkim określić, jak w świetle współczesnej wiedzy rozumie on kryteria oceny tego, czy prowadzoną przez bank centralny politykę można uznać za sukces czy za niepowodzenie.

Jak wiadomo, w gospodarce bardzo rzadko, jeśli w ogóle, zdarza się „darmowy lunch”; jego koszt dla poszczególnych grup podmiotów jest zazwyczaj ukryty lub przesunięty w czasie. By móc mówić o sukcesie polityki, rzetelność ekonomiczna wymaga zidentyfikowania i poddania wnikliwej analizie towarzyszące mu koszty oraz występujące między nimi „wymienności” (trade-offs). Dopiero po przeprowadzeniu takiej wieloaspektowej analizy, w zakończeniu publikacji (którego również nie ma) autor mógłby i powinien określić efekt netto poddanych analizie kosztów i korzyści, próbując przekonać czytelnika, że efekt ten można uznać za sukces.

Zamiast potrzebnego, rzetelnego raportu mamy bardzo nieudane ćwiczenie z autopromocji i marketingu, w którym obszernie wykorzystane „materiały NBP” przeplatają się w sposób sztuczny i mało składny z krótkimi, ale bardzo subiektywnymi, często całkiem błędnymi i mocno politycznie zabarwionymi komentarzami i ocenami prezesa. Ten dualizm jest w tekście bardzo łatwy do wychwycenia, gdyż własne myśli i oceny prezes formułuje najczęściej w pierwszej osobie. Towarzyszy też im charakterystyczny sposób argumentowania: najpierw pojawia się pewna „oryginalna” teza, wyprowadzona z własnej tendencyjnej oceny stanu badań teoretycznych i empirycznych, pozwalająca mu zaraz potem stwierdzić: „Pragnę podkreślić, że powyższe dowodzi dobitnie, że…” (s. 125).

W tej sytuacji szczególnie zastanawiające jest to, skąd wziął się pomysł, aby na okładce przed nazwiskiem autora znalazł się też jego pełny tytuł naukowy, co jest prawdopodobnie przypadkiem bez precedensu w skali światowej, jeśli pominiemy poradniki rozwoju osobistego, właściwego odżywiania się itp. Zabieg ten, zamiast podnieść rangę publikacji, jeszcze bardziej ją obniżył. Jej treść uderza nie tylko w reputację i wiarygodność banku centralnego, ale także w społeczne zaufanie do naukowców. Dlatego za bardzo niefortunny należy też uznać inny pomysł, aby „Historię sukcesu” wydać równolegle w języku angielskim. Można mieć jedynie nadzieję, że niewiele osób po nią sięgnie, chociaż właściwie może dobrze by się stało, aby społeczność międzynarodowa w końcu poznała specyficzną filozofię ekonomiczną i polityczną oraz styl komunikowania się z otoczeniem prezesa NBP, które rodakom są już od dawna znane dzięki comiesięcznym stand-upom.

Pean na cześć gotówki

O tym, jak ważne było to, aby z wydaniem książki zdążyć na początek września, świadczy szczególnie ostatni, nieopatrzony nawet bibliografią, czwarty rozdział, który jest swoistym peanem na cześć pieniądza gotówkowego. Rozdział ten i całą publikację kończy wzniosłe przesłanie prezesa NBP, w którym stwierdza on m.in., że „zawsze będzie bronił gotówki jako dobra narodowego” oraz że „odpowiedni poziom gotówki w obiegu jest fundamentalną gwarancją wolności jednostki i warunkuje bezpieczeństwo ekonomiczne Polski”. Mimo pozornie niedużej różnicy przesłanie to jest jeszcze bardziej dobitnie i znacznie dalej idąco sformułowane w podtytule rozdziału: „Gotówka gwarantem bezpieczeństwa kraju i wolności jednostki”. Ciekawe, czy rozpatrywany był pomysł, aby slogan ten umieścić na budynku NBP w ramach kolejnej odsłony bannerowej akcji edukacyjnej? Przed podjęciem takiej decyzji dobrze byłoby zapytać, co o takim pomyśle sądzą minister obrony i rzecznik praw obywatelskich. Próba zrozumienia sensu przesłania tego szczególnie dziwnego rozdziału skłania do postawienia kilku innych pytań:

● Czy szybko tracąca siłę nabywczą gotówka jest rzeczywiście „dobrem narodowym”?

● Czy nadrzędne hasło, pod jakim działa NBP, brzmi obecnie „Dbamy o wartość polskiego pieniądza gotówkowego”? Jeśli tak, to dlaczego NBP ma przestać dbać o wartość pieniądza bezgotówkowego?

● Z których konkretnie „materiałów merytorycznych NBP” wynika, że czymś niewłaściwym jest „dbanie przez sektor bankowy o własne interesy” poprzez rozwój form pieniądza bezgotówkowego (s. 125)? Czy krytykowanie przez prezesa banku centralnego sektora bankowego jest zgodne z celem powołania Komitetu Stabilności Finansowej?

● Dlaczego chwaląc się, że „podczas jego kadencji na stanowisku Prezesa NBP wartość gotówki pozostającej poza kasami banku centralnego wzrosła ponad dwukrotnie – o 218, 4 mld zł”, nie napisał on, jaka część tego wzrostu wynikała ze zwiększenia się popytu na pieniądz transakcyjny w reakcji na silne przyspieszenie inflacji?

● Z jakiego powodu pominięto zjawisko wzrostu popytu na pieniądz gotówkowy w walutach zagranicznych, który znacznie lepiej chronił przed spadkiem realnej wartości oszczędności?

● Jeśli w trosce o bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków NBP zwiększa „konsekwentnie” rezerwy złota, to dlaczego nie zachęca ich do zakupu złota inwestycyjnego?

● Gdzie konkretnie mają być w bezpieczny sposób przechowywane przez obywateli oszczędności w polskim pieniądzu gotówkowym? W domu? W specjalnych bankach prowadzących księgowość bez technologii cyfrowych, w tradycyjnej papierowej formie?

Dlaczego NBP nie trafia do celu

Wątpliwości, i to o podstawowym znaczeniu, nasuwają się także przy lekturze pozostałych rozdziałów, tym bardziej że wiele z zawartych w nich myśli jest ze sobą sprzecznych. Na pewno zasługują one na odniesienie się do nich przez ekonomistów. Kluczowe znaczenie ma oczywiście sposób, w jaki prezes próbuje w rozdziale 1 wyjaśnić przyczyny wielokrotnego przekroczenia przez RPP celu inflacyjnego oraz trudności z trwałym obniżeniem inflacji. Wyjaśnienia są bardzo powierzchowne, jednostronne i nieprzekonujące, co nie przeszkadzało prezesowi NBP stwierdzić na październikowej konferencji prasowej, że uzasadnienie słuszności prowadzonej polityki „w książce jest opisane krok po kroku”. Poważne niebezpieczeństwo polega więc na tym, że ta publikacja, propagandowa i dezinformująca opinię publiczną w zamyśle, a w każdym razie w finalnej postaci, w jakiej się ukazała, będzie teraz przez prezesa kreowana na dzieło o walorach naukowych, które powinno zamykać dyskusję nad niewygodnymi dla niego tematami, ale do którego będzie się chętnie odwoływał w czasie konferencji prasowych. Szczególnie niebezpieczne jest to w sytuacji, gdy Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej ma przez około rok obradować przy drzwiach zamkniętych, a informacje o jej pracach są i pewnie nadal będą dosyć lakoniczne.

Sam fakt rozpoczęcia prac przez Komisję odsuwa przy tym uwagę komentatorów od polityki banku centralnego i przekierowuje ją w stronę polityki rządu. Sytuacja ta ułatwia prezesowi NBP umacnianie własnej narracji, oderwanej od faktów i od dobrej praktyki banków centralnych.

Nowa miara dobrobytu Polaków

Jak pokazuje już „Historia sukcesu”, w narracji tej jeszcze mniej miejsca będzie dla głównego celu, jakim jest zapewnienie stabilności cen, a znacznie więcej dla dosyć osobliwych tematów zastępczych. Symptomatyczna jest tu treść wykupionej przez NBP reklamy, która ma wzbudzić zainteresowanie czytelników tą darmową publikacją nie poprzez obietnicę rzetelnej analizy skutków tytułowych „megaszoków”, lecz poprzez dosyć dziwaczną próbę zainicjowania nowego kultu „złotego cielca”, z prezesem NBP jako jego coraz bardziej gorliwym głównym wyznawcą i propagatorem.

Wygląda na to, że nową miarą dobrobytu polskich obywateli nie będzie już doganianie bogatszych krajów pod względem realnych dochodów i oszczędności, lecz liczba ton złota, trochę podobnie jak kiedyś było to z tonami cementu i kwasu siarkowego na mieszkańca. Co charakterystyczne, ten propagandowy zabieg pojawia się w chwili, gdy coraz bardziej trafnym określeniem podsumowującym działalność prezesa NBP wydaje się być uporczywe uchylanie się od realizacji celu inflacyjnego.

Zarówno treść „Historii sukcesu”, jak i przebieg dwu ostatnich konferencji prasowych pokazuje wyraźnie, że Adam Glapiński próbuje jeszcze bardziej wzmocnić taki model autokratycznego i scentralizowanego sprawowania władzy w NBP, jaki PiS próbowało do 15 października ub.r. budować w odniesieniu do całej struktury instytucjonalnej kraju. Jest on zdeterminowany, aby utrzymać enklawę władzy autorytarnej w instytucji, dla której przejrzystość i poddawanie się demokratycznej kontroli jest szczególnie ważna, jeśli właściwie rozumiana i niezbędna dla gospodarki zasada niezależności banku centralnego ma się na dłuższą metę utrzymać.

Bardziej skuteczne kontrolowanie przekazu o inflacji i o swoich całkowicie niedocenianych zasługach w walce z nią jest prezesowi NBP potrzebne do budowania linii obrony wobec wstępnie sformułowanych wobec niego w Sejmie zarzutów. Linia ta wymaga wyeksponowania własnej roli, co w publikacji znalazło wyraz w postaci specyficznego zabiegu interpretacyjnego. Otóż okazuje się, że struktura instytucjonalna NBP jest inna, niżby to wynikało z Konstytucji RP, ponieważ jako dodatkowy „organ” pojawia się „jednoosobowe kierownictwo” („NBP pod moim kierownictwem będzie… w dalszym ciągu przyczyniać się do polskiego cudu gospodarczego”, s. 33).

Z drugiej strony, na ostatniej konferencji prasowej jeszcze bardziej zaostrzył krytykę wobec prof. Joanny Tyrowicz mającej odmienny, ale w świetle danych z pewnością zasługujący na spokojną analizę, pogląd na pożądany poziom stóp procentowych. Tak silnie eksponując swoją rolę, prezes wpadł jednak w pułapkę, gdyż przyszłe próby rozmywania odpowiedzialności za własne błędy poprzez podkreślanie kolegialności decyzji podejmowanych przez RPP i zarząd utracą resztkę wiarygodności.

Przed wakacjami było już wiadomo, że we wrześniu Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpocznie prace nad wstępnym wnioskiem o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Nie było jednak wiadomo, jaką linię obrony przygotuje w okresie wakacyjnym Adam Glapiński i jego otoczenie. Dziś wiemy już, że obok tradycyjnych występów na konferencjach prasowych pojawił się nowy element – publikacja NBP „Narodowy Bank Polski w czasie megaszoków ekonomicznych po pandemii i w kryzysie energetycznym. Historia sukcesu”.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację