Wojciech Jakóbik: Rosja pierze ropę i gaz, by mieć pieniądze na wojnę

Polityka sankcji Zachodu za inwazję Rosji na Ukrainie działa, ale Rosjanie się adaptują. Należy jak najszybciej zaostrzać i poszerzać zakres sankcji, aby skuteczniej uderzyły w Kreml – pisze analityk sektora energetycznego.

Publikacja: 04.10.2024 05:02

Wojciech Jakóbik: Rosja pierze ropę i gaz, by mieć pieniądze na wojnę

Foto: Bloomberg

Jeszcze w 2021 r. pisałem w „Rzeczpospolitej” o polityce 3S: spokój, sankcje, solidarność. Chodziło o spokój wobec rewelacji będących elementem dezinformacji rosyjskiej, sankcje mające powstrzymać wrogą politykę Kremla oraz solidarną politykę na rzecz uniezależnienia się od niego oraz wsparcia Ukrainy. Ten apel pozostaje aktualny, ale pora przyjrzeć się jego składowej w postaci sankcji.

Jak Rosjanie uczą się omijać sankcje

Wydatki wojenne Rosji są niemożliwe do utrzymania w dłuższym terminie. Wywiad wojskowy Ukrainy ocenia, że najmocniejsze uderzenie gospodarcze z tego powodu agresor odczuje w 2025 r., kiedy odbiją się na nim oczywiste braki kadrowe sięgające w niektórych sektorach 40 proc. Rosjanie planowali obniżać wydatki zbrojeniowe po 2024 r., ale musieli zmienić ten plan przez to, że „trzydniowa operacja specjalna” zamieniła się dla nich w drugi Afganistan.

Czytaj więcej

Rosną możliwości importu LPG z innych kierunków niż Rosja. Będą wyższe ceny

Rosjanie są zmuszeni grabić coraz większą część środków wypracowanych przez spółki węglowodorowe. Musieli podnieść podatek od wydobycia. Zostaje coraz mniej środków na nowe inwestycje i rozwój, ale także podtrzymanie wydobycia. Rosjanie zaczęli w końcu realizować cięcia wydobycia wynikające z porozumienia naftowego OPEC+ i złośliwi wskazują, że nie chodzi o dobrą wolę, ale że to skutek sankcji oraz inwazji. Kreml nie ma dostępu do zachodnich technologii, czego najlepszym przykładem są turbiny gazowe, bez których nie może modernizować elektrociepłowni. Może mieć także problem z budową nowych instalacji LNG bez dostaw sprzętu z Zachodu.

Rosjanie uczą się jednak omijać sankcje, co widać najlepiej na przykładzie ropy naftowej. Kiedyś dane o sektorze wydobycia i eksportu w Rosji pozwalały ocenić stan faktyczny. Dzięki temu pisałem np. w 2014 r. o tym, że zwrot Gazpromu w stronę Chin jest iluzoryczny, a na potwierdzenie tej tezy przytaczałem dostępne dane o eksporcie tej firmy, stanie infrastruktury oraz planach. Te możliwości zostały ograniczone. Rosjanie ukryli informacje na ten temat po rozpoczęciu inwazji na Ukrainie.

Czytaj więcej

Jak Rosja omija sankcje: diamenty wciąż płyną na Zachód

Eksport ropy naftowej z Rosji jest coraz trudniej śledzić. Rosjanie wykorzystują rosnącą flotę widmo składającą się z tankowców pływających pod fałszywą flagą, z podejrzanymi dokumentami ubezpieczeniowymi, czasami wspartych przez podmioty z Azji znajdujące się poza jurysdykcją instytucji zachodnich. Powstaje już także flota widmo LNG służąca omijaniu sankcji wobec projektu Arctic LNG 2 będącym oczkiem w głowie Władimira Putina. 

Ropa i gaz z zafałszowanym pochodzeniem. Można w nich ukryć premię dla Rosji

Rosja pozostaje wielką stacją benzynową, która ma jednak coraz mniej klientów na Zachodzie i coraz bardziej polega na Azji, a tam, niestety, otrzymuje koło ratunkowe od Chin, dla których staje się słabszym partnerem oraz zapleczem surowcowym. Chińczycy dają ubezpieczenie, pieniądze oraz niektóre technologie zablokowane na Zachodzie.

Czytaj więcej

Zaskakujący 14. pakiet sankcji UE wobec Rosji. Zakaz na metale ziem rzadkich

Tymczasem Rosjanie mieszają molekuły swych węglowodorów za pośrednictwem krajów trzecich. Jest tak w przypadku dostaw z Kazachstanu do Niemiec przez ropociąg Przyjaźń ciągnący się z Rosji. Rosjanie zabezpieczają w ten sposób wykorzystanie infrastruktury przesyłowej oraz utrzymują zależność Niemiec od ich pośrednictwa. Wystawiają je także na ryzyko zależności od Kazachstanu. 

Podobnie może być w przyszłości z gazem z Azerbejdżanu, bo ruszyły już rozmowy o wymianie: gaz azerski dla Rosji w zamian za dostawy fizyczne z Rosji rozliczane jako azerskie dla Europy, po zakończeniu umowy przesyłowej z Gazpromem w Ukrainie na początku 2025 r. To takie samo ryzyko, jak dostawy ropy klasyfikowane jako „z pól Kazachstanu”: zależność od pośrednictwa Rosji i reżimu w Baku.

Mało tego, te mechanizmy mogą służyć do prania już nie tylko węglowodorów, ale także pieniędzy Kremla. W cenie gazu albo ropy z zafałszowanym pochodzeniem można ukryć premię, która potem posłuży do zakupu dóbr objętych sankcjami zachodnimi. Pisze o tym „The Moscow Times” i alarmują analitycy zachodni.

Problem polega na tym, że w obecnym stanie prawnym w Unii Europejskiej jest furtka do prania gazu i ropy z Rosji. To kompromis i ukłon w stronę krajów obawiających się szybko porzucić węglowodory rosyjskie, takich jak Węgry i Słowacja (gaz i ropa), ale także Niemcy, Francja, Holandia czy Hiszpania (LNG). To również sposób na przetrwanie Rosji pomimo sankcji, bo ma ona możliwość adaptacji.

USA co kilka tygodni uzupełniają sankcje wobec Rosji. Unia Europejska powinna robić to samo

Z tego względu niezbędne jest poszerzenie i pogłębienie sankcji zachodnich. Czas na wprowadzenie embarga na gaz (w tym LNG) z Rosji był w 2022 r., ale można nadrobić tę zaległość. Obniżka ceny maksymalnej dostaw ropy z Rosji dodatkowo ograniczyłaby uszczuplone przychody Kremla, który musi wprowadzać cięcia i podnosić podatki. Wykluczenie kolejnych podmiotów rosyjskich z rynku zamieni Kreml w kolejny Iran oraz Wenezuelę, których reżimy istnieją, ale są w zapaści gospodarczej bez widoków na poprawę sytuacji bez spełnienia warunków zniesienia sankcji. 

Polityka 3S przynosi efekty i zaprowadziła Zachód dalej, niż mogłoby się marzyć zwolennikom ambitnej polityki przed 2022 r. Należy ją jednak kontynuować aż do skutku i – miejmy nadzieję – przegranej Rosji. Przykładem może być konsekwencja USA w tym zakresie. Amerykanie co kilka tygodni uzupełniają listę sankcji o nowe obszary oraz podmioty. Europa powinna iść w tym samym kierunku. Ostatecznie takie podejście gwarantuje największą efektywność, a co za tym idzie, najniższe koszty całościowe, polityki 3S, tak ważne w debacie publicznej czasów stagnacji gospodarczej.

Autor

Wojciech Jakóbik

Analityk sektora energii, prezes Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego

Jeszcze w 2021 r. pisałem w „Rzeczpospolitej” o polityce 3S: spokój, sankcje, solidarność. Chodziło o spokój wobec rewelacji będących elementem dezinformacji rosyjskiej, sankcje mające powstrzymać wrogą politykę Kremla oraz solidarną politykę na rzecz uniezależnienia się od niego oraz wsparcia Ukrainy. Ten apel pozostaje aktualny, ale pora przyjrzeć się jego składowej w postaci sankcji.

Jak Rosjanie uczą się omijać sankcje

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację