Ubawiła mnie kłótnia o to, kto pierwszy wymyślił igrzyska olimpijskie w Polsce. Donald Tusk, rzucając hasło zorganizowania ich w roku 2040 lub 2044, skradł show PiS-owi. Wkurzonym politykom prawicy nie pozostało nic innego, jak wypominać, że gdy oni proponowali igrzyska AD 2036, to PO była przeciw.
Nie pierwszy już raz Tusk przejmuje hasła PiS, wywołując przy tym konsternację liczącej się z publicznym groszem niemałej części własnego elektoratu. Tak było z wymyślonym przez PiS 500/800+ i choćby z defiladą w Święto Wojska Polskiego, którą wymyślił śp. Lech Kaczyński.
Donald Tusk i igrzyska olimpijskie: Finanse kontra polskie ego masowane sportem
Lider KO krok po kroku odbiera rywalom monopol na obsługiwanie dumy narodowej. Tym razem chodzi o mniejsze wydatki, niemniej zasadne jest pytanie, czy warto polskie ego masować igrzyskami, skoro przed krajem inne wyzwania finansowe.
Czytaj więcej
Bardzo się cieszę z tego zagrania Donalda Tuska. Bo jeśli opinia publiczna mądrze je przyjmie, to przed nami ważna rozmowa nie tylko o igrzyskach olimpijskich, ale o Polsce – o aspiracjach, o dumie, o kierunkach rozwoju.
W kalkulacji czysto biznesowej zysku raczej oczekiwać tu nie można. Nic dziwnego więc, że jeden z ekonomistów napisał prześmiewczo: „Chciałbym poznać osoby, które uważają, że organizacja igrzysk olimpijskich przyniesie nam więcej korzyści niż budowa CPK albo elektrowni atomowej”.