Gospodarka Unii Europejskiej dysponuje potencjałem, który oceniany jest jako dziesięciokrotnie większy niż gospodarka Federacji Rosyjskiej. Zdumiewa więc fakt, że UE nie zdołała wywiązać się z obietnicy dostarczenia Ukrainie jednego miliona sztuk amunicji artyleryjskiej w ciągu roku. W tymże roku według zachodnich analityków wojskowych Rosja sama wyprodukowała dwa miliony pocisków, wspomagając się importem z Chin i Korei Północnej.
Utracony sprzęt zastępowany jest coraz częściej nowym, w którym są znajdowane nowoczesne podzespoły zachodniej (także amerykańskiej) produkcji. Rosja jest w stanie utrzymywać przez dłuższy czas masowe zastosowanie rakiet, dronów i lotnictwa na skalę niespotykaną dotąd w konfliktach zbrojnych.
Wszystko to odbywa się w sytuacji znacznych strat w ludziach i sprzęcie, ponoszonych przez Rosję na polach bitew, zablokowania znacznej części rosyjskich aktywów za granicą, coraz bardziej dotkliwych sankcji i embarga na import technologii, coraz surowszych sankcji, które dotyczą ważnych dla gospodarki rosyjskiej firm i konkretnych osób. Choćby ze względu na rolę Rosji w światowym obrocie kluczowymi surowcami trudno jest wyobrazić sobie dalsze radykalne zaostrzenie sankcji i ograniczeń nakładanych na Rosję przez społeczność międzynarodową.
Powrót centralnego planisty
Wygląda na to, że gospodarka rosyjska została już niemal w całości przestawiona na tryb działania gospodarki wojennej. Dobrze jest uświadomić sobie, co to dokładnie oznacza. Państwo i jego aparat przyznają sobie całkowitą władzę nad przedsiębiorstwami – także prywatnymi – w formie centralnego planowania. Umożliwia to radykalne przekształcenie funkcji i celu przedsiębiorstw.
Czytaj więcej
Dochody Kremla z eksportu ropy i gazu były w styczniu aż o 122,2 mld rubli (1,35 mld dol.) niższe od planowanych. To nie koniec kłopotów. Na rosyjskim rynku zaczyna brakować paliw, bo sankcje i ukraińskie drony zatrzymują pracę rafinerii.