Postanowiła udowodnić po raz kolejny, że przedsiębiorcy są zakałą, a nie solą, polskiej ziemi. Służyć temu ma koncepcja tzw. nabycia sprawdzającego. Polega ona na tym, że pracownicy skarbówki jako zwykli klienci kupują towary, nagrywając transakcję ukrytą kamerą. Następnie sprawdzają, czy została ona zarejestrowana przez sprzedawcę, czy zostały zapłacone podatki, itd., itp. Jeśli wszystko będzie w porządku, to urzędnik... wróci. Odnosząc zakupiony towar, za który sprzedawca musi zwrócić mu pieniądze.
Koncepcja ta na razie jest opiniowana przez naczelników urzędów skarbowych. Sam pomysł zaś jest rodem z policyjnych prowokacji. Używanych wobec groźnych przestępców, których nie można złapać na gorącym uczynku. Tam się doskonale sprawdza! W niekompetentnych rękach jednak to zapowiedź katastrofy. Jej skalę obrazuje słynna „prowokacja żarówkowa" sprzed dwóch lat. Przypomnijmy ją. Dwie „przebiegłe inaczej" panie ze skarbówki w Bartoszycach poprosiły mechanika o wymianę żarówki w aucie. Było po godzinach pracy warsztatu, więc nie dostały paragonu. No to hajda na „przestępcę podatkowego"! Wszczęły warte 1 tys. zł postępowanie karnoskarbowe. Żeby odzyskać... niecałe 4 zł podatku.
Przekazać takim „specjalistom" nabycie sprawdzające to gwarantowany armagedon. Dzieci w szkołach, pytające, co oznacza powiedzenie „dać małpie brzytwę", będzie się prowadzić na wycieczki pod budynek skarbówki. Lekcja na całe życie.
Możliwych scenariuszy jest przecież mnóstwo. Skarbówka jest w stanie wszystkich zaskoczyć. Łącznie z filmowcami specjalizującymi się w thrillerach. Jej urzędniczki mogą np. masowo chodzić do mięsnego i kupować naręcza wędlin. Niby na święta. Po czym po miesiącu wrócić po to, by oświadczyć zdumionemu masarzowi, że jest... uczciwy. Ponieważ jest uczciwy, musi odebrać od nich kosz zzieleniałych mięs i kiełbas. Oraz oddać pieniądze.
Inny pomysł: skarbowi „przykrywkowcy" kupują u dilera auto klasy premium. Po dwóch miesiącach oddają. Za zwrotem zapłaconej sumy. To, że jest używane, to, że diler nigdy go za pierwotną cenę nie sprzeda? To mało ważne! A straty niech wyrówna sobie sam.