Paweł Janukowicz: Powstanie styczniowe, metro i historyczna zawierucha

W zeszłym tygodniu obchodziliśmy 161. rocznicę wybuchu powstania styczniowego: 22 stycznia 1863 r. Polacy chwycili za broń, aby walczyć z rosyjskim zaborcą. Niecałe dwa tygodnie wcześniej w Londynie uruchomiono pierwszą na świecie linię metra.

Publikacja: 29.01.2024 17:14

Paweł Janukowicz: Powstanie styczniowe, metro i historyczna zawierucha

Foto: Adobe Stock / Fotokon

W XIX wieku Wielka Brytania była największym i najbogatszym mocarstwem ówczesnego świata. Nie powinien zatem dziwić fakt, że pierwsza kolej podziemna powstała właśnie w stolicy imperium brytyjskiego. Chociaż początkowo metro w Londynie miało zaledwie sześć stacji, jego uruchomienie stało się kamieniem milowym w historii transportu publicznego. Londyńska kolej podziemna stanowiła pionierski systemem komunikacji miejskiej, który z powodzeniem zaczęły naśladować inne miasta.

Metro w Budapeszcie po Londynie

Drugą kolej podziemną w Europie uruchomiono 33 lata po metrze londyńskim w znacznie mniej zamożnym miejscu. W 1896 roku podziemne pociągi zaczęły jeździć w Budapeszcie – jednym z głównych miast Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Gdy mieszkańcy Londynu i Budapesztu korzystali z podziemnego transportu, Polski nie było na mapie świata. Nadal znajdowaliśmy się pod jarzmem zaborców i musieliśmy walczyć o wolność. Tymczasem inwestycje i rozwój, podobnie jak pieniądze, lubią spokój. Nie sprzyjają im kłótnie, wojny, zwady i wszelkie zawieruchy.

Czytaj więcej

Miejski transport będzie grał z WOŚP. Do wygrania m.in. autobusowe łóżko

Po wielu latach Polska również doczekała się metra. Jego pierwsze stacje oddano do użytku w 1995 roku w Warszawie. Dwadzieścia lat później, w 2015 roku, uruchomiono drugą linię. Chociaż plany budowy warszawskiej kolei podziemnej sięgały 1925 roku, to prace przerwano ze względu na wybuch II wojny światowej. Po wojnie Polacy musieli przede wszystkim odbudować zniszczenia, co absorbowało znaczne zasoby finansowe i ludzkie.

Dodatkowo decyzje polityczne i gospodarcze w PRL były skoncentrowane na rozwoju gospodarki socjalistycznej, w której główną rolę odgrywał przemysł ciężki i rolnictwo. Budowa metra nie była priorytetem. W wyniku tych zawirowań pierwsze podziemne pociągi w Warszawie zaczęły jeździć dopiero 132 lata po uruchomieniu londyńskiej linii metra.

Historia metra jak historia państw

Przeszłość kształtuje teraźniejszość, a zaszłości historyczne mają istotny wpływ na rozwój gospodarczy, co świetnie widać na przykładzie historii warszawskiego metra. Dzieje kolei podziemnych w różnych zakątkach globu pokazują również, jak w tym samym momencie różnie rozwijają się poszczególne państwa. Chociaż w jednym miejscu zaczyna się dopiero nowy dzień, w innym jest już południa, a jeszcze gdzie indziej zapada zmrok.

Dodatkowo rozwój i bogactwo nie są dane raz na zawsze. Imperium brytyjskiego już nie ma. Cesarstwo Austro-Węgierskie również należy do przeszłości. Stare imperia odchodzą do lamusa, a powstają nowe. A dzisiaj najdłuższy system metra działa w Pekinie (836 km), chociaż najwięcej, bo 36 linii, ma metro nowojorskie.

O autorze

Paweł Janukowicz

Autor jest doktorem nauk społecznych w dyscyplinie ekonomia i finanse.

W XIX wieku Wielka Brytania była największym i najbogatszym mocarstwem ówczesnego świata. Nie powinien zatem dziwić fakt, że pierwsza kolej podziemna powstała właśnie w stolicy imperium brytyjskiego. Chociaż początkowo metro w Londynie miało zaledwie sześć stacji, jego uruchomienie stało się kamieniem milowym w historii transportu publicznego. Londyńska kolej podziemna stanowiła pionierski systemem komunikacji miejskiej, który z powodzeniem zaczęły naśladować inne miasta.

Metro w Budapeszcie po Londynie

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację