Tak jak służby zbierają dane o obywatelach, by ich lepiej nadzorować i walczyć z przestępczością, tak firmy zbierają je, by dotrzeć z towarem lub usługą. Mówi się, że dane są złotem XXI wieku. Kto je ma, nie tylko kontroluje rynek, ale często w ogóle może na rynku działać. Taka informacja ma swoją konkretną cenę. Za nazwisko połączone z numerem telefonu, adresem czy wiekiem firmy płacą sobie od 50 do 80 groszy. W hurcie, np. sprzedaży całej bazy danych, może to być już tylko 10 groszy za rekord. To proste dane. Droższe są tzw. leady, czyli kontakty do osób, które już wykazały zainteresowanie danym produktem czy usługą. Mogą kosztować i ponad 100 zł. Jeszcze więcej mogą być warte dane lokalizacyjne. Mówimy oczywiście o legalnym handlu, a nie tym w darknecie.
Do niemal każdego przemawia język korzyści. Firmy, np. handlowe, nie oferują konsumentom wprost gotówki za informacje, ale pozyskują je w inny, sprytny sposób poprzez udostępnianie użytecznych aplikacji czy programów lojalnościowych, gdzie warunkiem korzystania jest podanie swoich danych. Albo oferując w zamian inne promocje. Aż 60 proc. Polaków jest gotowa iść na taki układ – korzyści za dane.
Ale – i tu zła wiadomość dla firm – coraz więcej z nas się na to przestaje godzić. Rośnie świadomość, że dane mogą powędrować dalej do kolejnych firm (co jest sygnalizowane drobnym druczkiem) i nie ma gwarancji, że nie trafią w drodze jakiegoś wycieku do przestępców.
Stawka w tej grze szybko rośnie. Tak jak znaczenie danych wraz z rozwojem technologii i gospodarki. By np. trenować sztuczną inteligencję, nie wystarczą już nazwiska czy telefony, potrzebne są zdjęcia, filmy czy inne rozbudowane informacje. To powoduje niemałe dylematy. Bo blokowanie dostępu do danych grozi często opóźnieniem postępu, co nie jest z korzyścią dla społeczeństwa. Z drugiej strony ktoś może się poczuć okradany. Najlepiej i tu przemawiać językiem korzyści i po prostu płacić. Ale nie jest to, niestety, takie proste, a korporacje, które inwestują miliardy w nowe rozwiązania i usługi, często nie kwapią się do ponoszenia kolejnych kosztów. Też chcą rubla zarobić, cnota ich mniej interesuje.
Czytaj więcej
Niemal 60 proc. ankietowanych przekazuje dane, gdy może za to uzyskać ułatwienia czy lepsze oferty. Dzieje się tak, choć trzy czwarte Polaków boi się wycieków danych czy kradzieży tożsamości.