I mi wyszło, że naraziłem się zwolennikom:
* keynesizmu, zdaniem których wszystko można wyprodukować pod warunkiem, że ktoś to kupi, więc trzeba prowadzić odpowiednią politykę monetarną – nawet kosztem inflacji, którym to sposobem skumulowana inflacja za trzy lata przekroczyła 30 proc.
* tzw. fiat money, dzięki którym banki „wypłukują pieniądze z powietrza”;
* ustawy o szczególnym uregulowaniu stosunków kredytowych z 1989 r., dzięki której banki uzyskały status świętej krowy żywicielki całej gospodarki;
* ustawy o bankowym postępowaniu układowym z 2002 r., dzięki której banki ugruntowały status świętej krowy i z pokrzywdzeniem innych wierzycieli przejęły majątek upadających przedsiębiorstw z powodu niespłacania drogich kredytów, których im udzieliły z pieniędzy „wypłukanych z powietrza”;