Joseph Overton dowodził, że polityczna żywotność pewnych idei zależy tylko od tego, czy mieszczą się „w oknie” dyskursu – stąd teoria tzw. okno Overtona. To proces legalizacji idei nieakceptowanych w danym momencie w danym społeczeństwie, które stają się stopniowo radykalne, ale już akceptowalne, a na końcu dominujące albo wręcz obowiązujące.
Dworowałem sobie przed laty, że jeśli mamy do czynienia z globalnym ociepleniem powodowanym przez człowieka, to postulowane metody walki z nim za pomocą systemu handlu prawami do emisji skuteczne nie będą, a przyniosą więcej szkód niż pożytku. I że większym problemem niż emisja dwutlenku węgla (CO2) przez człowieka jest emisja CH4, czyli metanu, przez zwierzęta hodowlane. I słyszałem głosy politowania, że to jakaś bzdura. Ale w minionym roku globalna emisja ze spalania paliw kopalnych ustanowiła nowy rekord: 37,5 mld t. Jeśli dodamy do niej emisję spowodowaną zmianami użytkowania gruntów, to wychodzi 40,6 mld t. To trochę mniej niż w 2019 roku przed pandemią (40,9), ale jeśli pandemia nie powróci, czeka nas wzrost emisji.
Czytaj więcej
Prawica ruszyła do obrony prawa do konsumpcji mięsa, ale Polacy od lat jedzą coraz mniej mięsa. Winna inflacja i... wykształcenie.
Przy okazji coraz częściej pojawiają się apele o ograniczenie produkcji – ergo jedzenia – mięsa i nabiału, których 20 lat temu w debacie publicznej jeszcze nie było.
Jesteśmy pod tym względem o wiele dalej niż wówczas, więc nie byłbym taki pewien, gdzie będziemy za kolejne 20 lat albo nawet szybciej. W zapewnienia więc, że to tylko fobie niektórych, jakoś wierzę umiarkowanie. I nie chodzi o to, że nie mogę żyć bez mięsa.