Dyrektorzy finansowi europejskich firm są w najgorszych nastrojach od co najmniej 2015 r. Gdyby badania Deloitte, z których płynie taki wniosek, miały dłuższą historię, okazałoby się zapewne, że pesymizm jest nawet większy. Trudno się temu dziwić, skoro Europa mierzy się z bezprecedensowym kryzysem energetycznym, którego konsekwencje są nie do przewidzenia. Niepewność dobrze ilustrują rozbieżności w prognozach ekonomistów dotyczące tego, jak na aktywność ekonomiczną na Starym Kontynencie wpłynie odcięcie dostaw rosyjskiego gazu. Niektóre z nich zwiastują głęboką recesję, inne tylko spowolnienie.
Niepewność – czyli brak możliwości oszacowania prawdopodobieństwa wystąpienia jakichś zdarzeń – budzi strach. Inaczej niż ryzyko, z którym przedsiębiorstwa potrafią żyć. Strach jednak jest złym doradcą. A to sprawia, że kryzysowe scenariusze, na które nastawiają się firmy, mogą się okazać samospełniającą się przepowiednią. Jeśli pod wpływem niepewności firmy będą wstrzymywały się od inwestycji i zwalniały pracowników, aktywność ekonomiczna rzeczywiście się załamie.
Czytaj więcej
Ośmiu na dziesięciu dyrektorów finansowych firm w Europie unika obecnie podejmowania ryzyka. Niemal tyle samo ocenia stopień niepewności finansowej i gospodarczej jako wysoki i bardzo wysoki.
Tymczasem wiele wskazuje na to, że dyrektorzy finansowi patrzą w przyszłość z nadmiernym pesymizmem. Kryzys stwarza też przecież szanse. Pandemia, która również spowodowała załamanie nastrojów, ostatecznie doprowadziła do spektakularnej poprawy wyników firm. Zwiększyła solidarność w Europie, co dzisiaj procentuje np. w przypadku sankcji nakładanych na Rosję. I pokazała, że rządy nie muszą być biernymi obserwatorami kryzysów, tylko mogą je łagodzić dzięki polityce fiskalnej, która nie jest tak ograniczona, jak się wcześniej wydawało.
Dzisiaj możliwości przeciwdziałania kryzysowi komplikuje najwyższa od dziesięcioleci inflacja. Ekspansywna polityka fiskalna, potrzebna, aby zapobiec fali bankructw energochłonnych firm oraz podtrzymać realne dochody gospodarstw domowych, będzie tę inflację utrwalała. Ale nie brakuje powodów, aby sądzić, że i z tego kryzysu Europa wyjdzie obronną ręką. Uniezależnienie się od rosyjskich surowców i zielona transformacja, która musi teraz przyspieszyć, na dłuższą metę będą budowały konkurencyjność Starego Kontynentu. Niedocenianym dzisiaj skutkiem szoku cenowego będzie też powrót normalności w polityce pieniężnej. Zerowe stopy procentowe hamowały wzrost produktywności i w ten sposób paraliżowały europejską gospodarkę. Z tej perspektywy patrząc, główną rolą rządów powinno być dzisiaj przekonanie przedsiębiorców, żeby nie ulegali strachowi.