Blisko 18 tys. największych w Polsce firm w formie podatku dochodowego CIT za 2021 r. oddało fiskusowi 1,8 proc. całkowitego przychodu. To znacząco więcej niż w latach wcześniejszych. Widać znaczący wzrost nie tylko przychodu, zysku, ale także udziału podatku w przychodach firmy. W 2018 r. udział podatku w zyskach firm stanowił bowiem 1,19 proc., w 2019 r. – 1,15 proc., a w 2020 r. 1,24 proc.
Czytaj więcej
W ostatnich latach rosną nie tylko przychody i zyski przedsiębiorstw, ale i daniny na rzecz państwa. Wpływy z CIT idą w górę po kilkadziesiąt procent rocznie. Najwięcej wpłacają firmy duże.
Wyższy podatek to efekt odbicia gospodarczego po pandemii, dużego popytu, dobrej koniunktury. Na przychody i zyski przedsiębiorstw, przynajmniej w niektórych branżach, pozytywnie wpływa też gwałtowny wzrost cen ich towarów i usług. To wszystko ma jednak charakter przejściowy. Inflacja pustoszy portfele konsumentów, którzy będą zmuszeni ograniczać wydatki. To negatywnie odbije się na popycie i sprzedaży, więc także na przychodach firm, które w dodatku będą się zmagały z gwałtownie rosnącymi kosztami prowadzenia działalności. Na razie wysokie ceny pompują wpływy budżetu nie tylko z CIT, ale przede wszystkim ze znacznie dlań ważniejszego VAT, a także z akcyzy i PIT. Głębokie i długotrwałe spowolnienie, zwłaszcza zaś recesja, odbije się jednak na wpływach podatkowych.
Do tego mówimy tu o dużych firmach, które zapłaciły co najmniej 50 tys. zł podatku. Mniejsze już dziś toczą często heroiczny bój o przetrwanie. Dobijają je rosnące rachunki, wyższe czynsze, drożejące surowce. Mają zwykle mniejsze pole manewru niż duże firmy i często jedynym wyjściem jest dla nich przerzucanie wyższych kosztów na klientów. Ci mają coraz mniej pieniędzy. Koło się zamyka. Wystarczy przejść się ulicami, by zobaczyć rosnącą w zastraszającym tempie liczbę pustych lokali po barach, sklepach i punktach usługowych. Firmy, które w nich działały, podatku już nie zapłacą.