Zgrabne kozy po 350 zł zniknęły z popularnego portalu aukcyjnego natychmiast po tym, jak rząd przyobiecał po 3 tys. zł dodatku węglowego każdej rodzinie, która ogrzewa swój dom takim wynalazkiem, piecem, kuchnią czy kominkiem na węgiel. Nowy deputat to typowe dla obecnie rządzących „helicopter money”: pieniądze rozdawane bez żadnego progu dochodowego, które można wydać na cokolwiek, w tym przypadku nie tylko na opał. Jedynym warunkiem otrzymania 3 tys. zł jest wpisanie węglowego źródła ciepła do centralnej ewidencji emisyjności budynków.
Tak skrojony deputat węglowy spotkał się z krytyką, bo nie dość, że zachęca do nadużyć i jest drogi (11,5 mld zł), to zostawia za burtą wszystkich tych, którzy dali się namówić na zamianę kopciucha na bardziej ekologiczny piec na pellet, gaz ziemny, LPG czy olej opałowy. Nie rozwiązuje też problemu braków węgla (banknotami się nie napali), a co gorsza, przy ograniczonej podaży może wpłynąć na wzrost jego cen. Jednym słowem: jest proinflacyjny.
Czytaj więcej
Senat rozszerzył pomoc państwa, ustanawiając dodatek ciepłowniczy dla każdego. Część senatorów i ekspertów uważa to za populizm. Teraz zdecyduje Sejm, który prawdopodobnie powróci do projektu rządowego.
Zdominowany przez opozycję Senat miał szansę naprawić te niedostatki, niestety skorzystał z niej tylko częściowo. Owszem, do listy uprawnionych dopisał te gospodarstwa domowe, które opalają dom olejem opałowym, gazem, LPG, energią elektryczną, a nawet wykorzystują do tego celu fotowoltaikę i pompy ciepła. Nie wprowadził jednak rzeczy najważniejszej – limitu dochodowego dla beneficjentów, choć ekonomiści są zgodni, że pomoc należy kierować do tych, którzy jej naprawdę potrzebują. Inaczej będzie ona droga, proinflacyjna i raczej nie zachęci do oszczędzania energii mimo kryzysu energetycznego.
Zdominowany przez rządzącą Zjednoczoną Prawicę Sejm prawdopodobnie wyrzuci senackie poprawki do kosza, ale premier Morawiecki już obiecał podobną do deputatu węglowego pomoc dla innych gospodarstw domowych. W wyścigu z PiS na populizm i rozrzucanie pieniędzy z helikoptera nikt nie wygra. W końcu to rządząca partia ma moc sprawczą, skoro reguluje dostęp do państwowej kasy.