Gwałtowny wybuch inflacji zaskoczył nie tylko prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Szczególnie boleśnie odczuwają go kredytobiorcy. To dlatego, że po spóźnionym rozpoczęciu walki z nadmiernym wzrostem cen towarów i usług, Rada Polityki Pieniężnej pod wodzą szefa banku centralnego, zaczęła gwałtownie podnosić stopy procentowe. W ślad za nimi w górę idą raty kredytów. Poszły w górę o 70, a czasami więcej procent. A kolejne podwyżki stóp są właściwie pewne, bo inflacja ciągle straszy. Niektórzy wieszczą wręcz, że może wyrwać się pod kontroli i że może nam grozić scenariusz turecki, gdzie sięgnęła już 70 proc.
Ten czarny scenariusz na razie odruchowo odrzucamy, jeśli spojrzeć jednak na to co robią rząd i NBP, to aż tak nieprawdopodobny on nie jest. Bo choć bank centralny dokręcił mocno śrubę sięgając po drastyczne podwyżki stóp, to rząd dolewa oliwy do ognia ciągle pompując wydatki państwa, choćby za pomocą obniżki stawki PIT. Oczywiście nie ma nic złego w obniżaniu podatków. Ale w odpowiednim czasie. Stanowczo nie w momencie kryzysu inflacyjnego. Teraz chodzi o ograniczenie popytu i konsumpcji. Czyli mówiąc wprost, o to byśmy mieli w kieszeniach mniej pieniędzy i mniej wydawali. Temu służą podwyżki stóp. Hamują popyt na kredyty. Rozdawanie przez rząd pieniędzy drugą ręką, to w tej sytuacji działanie delikatnie mówiąc szkodliwe. Pojawiają się pomysły dopłat wakacji kredytowych, dopłat do ich spłaty. Tyle, że jeśli będą powszechne, to dodatkowo osłabią efekty walki z inflacją za pomocą podwyżek stóp. Czyli raczej także nie tędy droga.
Czytaj więcej
Kredyty hipoteczne drożeją, sprzedaż mieszkań maleje. Najem jest tańszy od raty kredytu średnio o ponad 1 tys. zł miesięcznie. Inwestorzy wynajmujący zakredytowane lokale dokładają do interesu.
Od odpowiedzialnej władzy należałoby oczekiwać teraz zaciskania pasa. Tak, także przyjrzeniu się i racjonalizacji programów socjalnych, w tym oczywiście 500+. Wraca pytanie czy naprawdę muszą je otrzymywać wszyscy, także ci dobrze sytuowani? Na dzietność to i tak nie działa, a akurat w ich przypadku ubóstwa nie trzeba ograniczać. Walka z inflacją będzie boleć. Nie ma wyjścia. Ale to rząd dopuścił do jej nadmiernego rozpędzenia się i konsekwencje tej walki musi odczuć także on. Musi sięgnąć po niepopularne decyzje. Koniec z kupowaniem głosów.
Ale ta sytuacja bije też w rynek mieszkaniowy. Wraz z podwyżkami stóp drastycznie spada zdolność kredytowa Polaków. Jeszcze przed rokiem ponad połowa mieszkań kupowana była z kredytem. Teraz liczba kredytów spadła o 45 proc. Z całą mocą uderzy więc problemem dostępności mieszkań. Potrzebne będą programy mieszkaniowe. Obietnice kolejnych milionów tanich mieszkań na wynajem, z których prawie nic nie wynika, nie wystarczą. Potrzebny jest szybki i poważny namysł z ekspertami w tej sprawie. Może trzeba wzmocnić program TBS-ów, zachęcić samorządy i biznes do budowy mieszkań ze współdzieloną własnością? Z pewnością trzeba uważnie przyjrzeć się temu co dzieje się z mieszkaniami komunalnymi? Potrzebna jest cała paleta rozwiązań.