Ostatnie lata to zdecydowanie zły czas dla świata. Jeszcze nie otrząsnęliśmy się po pandemii Covid-19, która przyniosła miliony nadmiarowych zgonów i już nieco odpuszcza, ale jednak wciąż się nie skończyła. Odbiła się na naszym zdrowiu fizycznym i psychicznym. Na wiele tygodni zatrzymała gospodarkę światową, pozrywała łańcuchy dostaw, zakłóciła produkcję wielu ważnych dla nas towarów. Programy ratunkowe, walka o utrzymanie płynności finansowej firm i miejsc pracy, pompowanie pieniędzy w gospodarki – to wszystko spowodowało wzrost inflacji. Na to nałożyły się rosnące ceny surowców energetycznych, ropy i gazu, które dodatkowo podbiły powszechną drożyznę. Swoje dołożyły do tego zmiany klimatyczne i związane z nimi gwałtowne zjawiska pogodowe: powodzie, huragany, susze, niespodziewane mrozy, które biły w produkcję żywności w wielu częściach świata, co sprawia, że w licznych przypadkach jej ceny sięgają historycznych rekordów.
Ekonomiści mówili o nieszczęśliwym zbiegu różnych okoliczności. Dawali jednak nadzieję, że stopniowo, za rok, może dwa lata, sytuacja zacznie się poprawiać. Że łańcuchy dostaw zostaną na nowo pospinane, że produkcja światowa wróci na właściwe tory. Że ceny zaczną spadać, a jeśli nawet nie, to przestaną rosnąć jak szalone.
Szaleństwo dało jednak niestety znać o sobie na wschodzie Europy. Coś, co większości z nas nie mieściło się w głowie, stało się faktem. Rosyjski prezydent wydał swoim wojskom rozkaz ataku na Ukrainę. Ukraińcy już płacą za to najwyższą cenę. Ale zapłaci za to cały świat, zapłacimy wszyscy. Już płacimy. Wojna Putina oznacza bowiem jeszcze wyższe ceny ropy i gazu, bo cywilizowany świat zrezygnuje z dostaw rosyjskich surowców i będzie musiał szukać nowych droższych dostawców. W czwartek za baryłkę ropy trzeba było płacić nawet 120 dolarów, a eksperci zastanawiają się, czy kurs nie dojdzie do 150, a nawet 200 dol. Co gorsza, temu marszowi w górę towarzyszą niskie zapasy. Paliwa będą więc drożeć. To przełoży się na wyższe ceny praktycznie wszystkich towarów i usług, bo droższa będzie ich produkcja i transport. Rosja i Ukraina to czołowi producenci zbóż. Także nawozów. Wojna to więc dodatkowy bodziec do wzrostu cen na świecie. Już to widać na światowych giełdach towarowych. Pszenica nigdy nie była tak droga.
Czytaj więcej
Odpowiedź giełdy na wojnę w Ukrainie to brutalny skok cen. Pszenica na giełdzie MATIF nigdy nie była tak droga. Co gorsza, na tym się nie skończy.
W Polsce doszło do zaniedbania i spóźnienia rządu oraz Narodowego Banku Polskiego w walce z rosnącą inflacją. Były błędy w kształtowaniu polityki energetycznej, lekceważono odnawialne źródła energii i rzucano kłody pod ich rozwój. Na razie przykryła to wojna, ale te kwestie wrócą.