To również istotny powód dla realizacji tej inwestycji. Włocławek jest zagrożony. Poziom wody dolnej, tj. poniżej Włocławka obniża się, stabilność zbiornika jest z każdym rokiem coraz bardziej zagrożona. Więc podparcie go wodą z nowego zbiornika pozwoli ustabilizować sytuację. To ważny element mający uchronić przed ryzykiem ewentualnej katastrofy. Miałaby ona podwójne konsekwencje: chodzi nie tylko o niszczycielskie konsekwencje ogromnej fali wody, ale także skażenie Wisły aż po ujście do Bałtyku osadami dennymi zalegającymi w zbiorniku.
Wróćmy do kwestii ekologii. Przecież budowa stopnia w Siarzewie będzie ingerować w obszar Natura 2000.
Zarówno przepisy unijne jak i krajowe mówią o zasadach minimalizowania oddziaływania na środowisko oraz zasadach kompensowania potencjalnych strat. Protestujący w tej sprawie manipulują: nie jest bowiem zabronione oddziaływanie w obszarach Natura 2000, tylko znacząco negatywne oddziaływanie, które nie byłoby skompensowane i uzasadnione celem publicznym.
Ale czeka nas zmiana przepisów dotyczących oceny oddziaływania na środowisko, które w nowej wersji dadzą większe niż dotąd możliwości skutecznego oprotestowywania decyzji środowiskowych przez organizacje ekologiczne czy lokalne społeczności. Czy to nie utrudni realizacji inwestycji infrastrukturalnych?
To prawda, że nowelizacja ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, czyli tzw. ustawy ocenowej poprawia pewne elementy, zezwalając mądrym, uczciwym i konstruktywnym organizacjom na to, aby sprawy wynegocjowane, wypracowane z naukowcami na etapie decyzji środowiskowej pojawiły się w tzw. decyzjach następczych, np. pozwoleniu wodno-prawnym, pozwoleniu na budowę. To jest mądre, ekologiczne, zgodne z oczekiwaniem tych organizacji i Komisji Europejskiej. Pod tym się podpisuję. Ale absolutnym skandalem jest, że można w nieskończoność protestować na pierwszym etapie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zarzucając inwestorowi rzeczy absurdalne, nie poparte żadnym dowodem, a jedynie poszlaką, wątpliwością, obawą, a taki stan może trwać całymi latami. Z tym absolutnie się nie zgadzam, nazywam to ekoterroryzmem. To jest terroryzowanie społeczeństwa wątpliwościami, a nie dowodami.
Ale teraz można się spodziewać, że po nowelizacji ustawy ocenowej protesty – słuszne czy nie – jeszcze bardziej będą utrudniały przygotowanie inwestycji, np. takich jak ta w Siarzewie. Czy mogłyby ją zablokować?