Stoi pani na czele EBOR od listopada 2020 r. Jak pani priorytety różnią się od celów poprzedników? Co chciałaby pani w EBOR zmienić?
Moje priorytety są obecnie podyktowane nadzwyczajnymi okolicznościami, w jakich się znaleźliśmy. Od początku pandemii Covid-19 wspieramy rządy w przeciwdziałaniu temu kryzysowi, w łagodzeniu skutków lockdownów. Teraz będziemy się koncentrować na wspieraniu odbudowy po kryzysie. Chcielibyśmy, aby gospodarki, w których działamy, wyszły z tego szoku wzmocnione, ale też bardziej zrównoważone, zaawansowane cyfrowo i inkluzywne. Te ostatnie zmiany wpisują się w naszą strategię, przyjętą w ub.r. przez akcjonariuszy EBOR. Na dłuższą metę moim priorytetem jest wspieranie przede wszystkim zielonej transformacji. Dążymy do tego, aby połowę naszego portfela stanowiły zielone inwestycje, a wszystkie nasze projekty były zgodne z porozumieniem paryskim. Daliśmy sobie na to czas do końca 2022 r.
Czy w celu wspierania zielonej transformacji EBOR będzie dysponował dodatkowymi zasobami, czy raczej projekty o takim charakterze będą stopniowo zastępowały dotychczasowe, np. nastawione na rozwój rynku kapitałowego?
Nie myślimy w tych kategoriach. Nasz kapitał pozwala nam na zwiększenie aktywności, nie musimy zastępować jednych celów innymi. Przykładowo, w 2020 r. zwiększyliśmy skalę finansowania projektów o 10 proc., do 11 mld dol.
Na dłuższą metę pandemia może zieloną transformację przyspieszyć właśnie dlatego, że rządy i organizacje międzynarodowe takie jak EBOR będą sporo wydawały na odbudowę gospodarek, a te wydatki będą celowe. Ale w 2020 r. rządy zrobiły chyba krok wstecz w polityce klimatycznej?