Pandemia i kryzys, który jest jej następstwem, spowodowały, że – o paradoksie – łatwiej i z większą dozą pewności możemy prognozować przyszłość tę odleglejszą niż bliższą. A jednak pytanie o jutro jest dziś kluczowe. Dlaczego? Bo uświadamia, jak ogromna jest tu i teraz odpowiedzialność osób podejmujących najważniejsze decyzje makroekonomiczne. Od nich należy wymagać mądrości, odwagi, wyobraźni i – co szczególnie ważne – sumienia.
Cechy te są tym potrzebniejsze w sytuacji, gdy pandemia i kryzys uruchomiły i spotęgowały w gospodarce zjawiska, które znamy, a które często towarzyszą wstrząsom ekonomiczno-społecznym. Mam na myśli spekulację, bezwzględną pogoń za nadzwyczajnym zyskiem, łamanie prawa, wykorzystywanie przewagi silniejszego w stosunku do słabszego.
Rozkołysana gospodarka
Niestety. To właśnie politycy odpowiedzialni za kluczowe decyzje gospodarcze i instytucje, mające dominujący wpływ na rozstrzygnięcia makroekonomiczne, przyczyniają się od ponad półtora roku do „rozkołysania" gospodarki. To oni spowodowali wzmocnienie impulsów, które należało łagodzić, i przeciwnie – osłabienie tych impulsów, które należało wzmocnić. Mówiąc wprost, polityka gospodarcza rządzących w dobie kryzysu miała na celu bardziej sprzyjanie spekulantom i kombinatorom niż odpowiedzialnym podmiotom gospodarczym. Ktoś spyta o przykłady? Oto one.
Pieniądze z kolejnych tarcz, mające podtrzymać zatrudnienie w firmach, gdzie spadały obroty, trafiały nie bezpośrednio do pracowników, a na konta właścicieli. W efekcie częstym stał się proceder wymuszania na pracownikach kwitowania podpisem odbioru całej płacy przy jednoczesnym wypłacaniu tylko części i przechwytywaniu przez pracodawcę nawet ponad połowy wynagrodzenia. Oczywiście nikt nikogo za rękę nie złapał. Swoją siłę pokazał konflikt między pracą a kapitałem.
Innym zjawiskiem o poważnych konsekwencjach, które nazwałem uwłaszczeniem przez wywłaszczenie, było administracyjne uniemożliwienie prowadzenia działalności gospodarczej i jednoczesne wypowiedzenie kredytów, co gorsza przez polskie banki. Postawiło to wiele firm na skraju bankructwa. Jednocześnie ich właściciele nagle otrzymali propozycję wykupu restauracji lub hotelu po zaniżonej cenie. Proceder ten, nie miejmy złudzeń, wspierany przez sektor finansowo-bankowy, ma miejsce zarówno w przemyśle, jak i usługach.