Zabezpieczenie to nie spekulacja
Na początku pan Marek Rzewuski, mieszając pojęcia, twierdzi, że „ubezpieczając swoje ryzyko, banki brały udział w spekulacjach walutowych”. Rzecz bowiem w tym, że to, czy jakieś działanie jest zabezpieczeniem, czy spekulacją, zależy od tego, czy prowadzi do zmniejszenia, czy do zwiększenia ekspozycji na dany czynnik ryzyka (w przypadku kredytów walutowych tym czynnikiem jest ryzyko kursowe). Innymi słowy, ta sama transakcja nie może jednocześnie służyć zabezpieczeniu i spekulacji. W rzeczywistości banki dążyły do zrównoważenia aktywów walutowych (udzielonych kredytów walutowych) pasywami w tej samej walucie. Mogły to czynić zasadniczo na dwa sposoby: przez zaciągnięcie zobowiązań bezpośrednio w walucie obcej (przez linie kredytowe od swoich „matek” albo emisję instrumentów dłużnych) albo przez przekształcenie swoich zobowiązań złotowych przy użyciu walutowych instrumentów pochodnych. Bez względu na wybraną metodę neutralizacja ekspozycji walutowej była taka sama, a późniejsze zmiany kursu franka nie wynikały z tego, że banki korzystały chętniej z zabezpieczeń „syntetycznych” niż „fizycznych”.
Dlatego nie miało znaczenia to, że, jak wskazał pan Marek Rzewuski, „dokumentny przedstawione klientowi nie wspominają […] o operacjach CIRS czy FX SWAP, w których uczestniczy bank i wiążącym się z nimi ryzyku kredytobiorcy”. Z przeprowadzanymi przez banki operacjami zabezpieczającymi na walutowych instrumentach pochodnych nie wiązało się dla ich klientów żadne dodatkowe ryzyko – jedyne dodatkowe ryzyko (ryzyko kontrpartnera, tj. ryzyko niewywiązania się drugiej strony swapu ze swoich zobowiązań) ponosiły banki.
Czytaj także: Marek Rzewuski: Trzy elementarne fakty dotyczące finansów kredytów frankowych
Następnie mój adwersarz powtarza swój stary zarzut, że banki dokonywały „krótkiej sprzedaży walut”. Krótka sprzedaż to sprzedaż aktywów, których się nie posiada. Podmiot zainteresowany dokonaniem krótkiej sprzedaży pożycza aktywa od brokera, a następnie sprzedaje je z planem odkupienia po niższej cenie i oddania brokerowi w przyszłości. W przypadku transakcji na instrumentach pochodnych krótka sprzedaż jest technicznie niewykonalna, ponieważ takie transakcje nie wiążą się w chwili zawarcia z przeniesieniem własności aktywów.
Dalej pan Marek Rzewuski pisze, że „klient […] nie może ponosić żadnej odpowiedzialności za straty, których narobiły banki”. To prawda. Rzecz jednak w tym, że banki wcale nie „narobiły strat”, a klient nie ponosi za nie odpowiedzialności. Wzrost rat i kapitału kredytu wynikał z aprecjacji franka szwajcarskiego, a nie z „narobienia strat” na „spekulacjach” przez banki.