Jak służba zdrowia wygląda od środka? - Bardzo przygnębiająco i bardzo smutno. Robiłem też taki eksperyment na samym sobie. To znaczy, że będę sanitariuszem do tej pory, aż zaskoczę sam siebie. Że zachowam się źle, brutalnie - mówił Reszka. Dodał, że doszło do takiej sytuacji już po tym, jak dyrektor szpitala już wiedziała, że jest dziennikarzem i postanowiła go zwolnić. - Okazało się, że ten system bardzo zmienia, nawet jak się bardzo starasz - wyjaśniał.
- Praca sanitariusza to jest zamiana energii potencjalnej na kinetyczną, czyli pcha się różne rzeczy. Wózki z pacjentem, wózki ze zwłokami pacjenta, wózki z garami - opowiadał Reszka.
- Jak patrzyłem na protesty młodych lekarzy, gdy się zatrudniałem, to myślałem, że im się we łbach poprzewalało - mówił Reszka. Dodał, że książka to nie sama praca jako sanitariusz, ale też rozmowy z lekarzami, po których łatwiej zrozumieć ich działania.
Reszka w programie bronił lekarzy, którzy zarabiają mało, w związku z tym musi dorabiać na wszelkie możliwe sposoby. - Polacy są roszczeniowi, że im się należy, a nie widzą dlaczego ten lekarz jest wściekły, że pracuje już 18 godzinę. Kierowca TIR-a może pracować kilka godzin i musi mieć przerwę, a lekarz nie musi mieć żadnych przerw - mówił dziennikarz "Newsweeka".
- Jeżeli my traktujemy państwo, albo medycynę, jako coś co musi przynieść zysk, opłacać się, to ci lekarze też zaczną traktować to jako biznes - powiedział Reszka. - Wtedy my będziemy dla nich dostarczycielami gotówki, a nie obiektami do leczenia.