Polski system ochrony zdrowia jest oceniany jako nieefektywny przez krajowych i międzynarodowych badaczy. Mimo coraz większego finansowania wyniki nie zadowalają też rządzących, lekarzy ani pacjentów. Według Indeksu Zrównoważonego Rozwoju Systemów Ochrony Zdrowia Future Proofing Healthcare 2019, Polska zajmuje 21. miejsce w Europie pod względem zgonów, jakim można zapobiec. Jest 23. pod względem lat życia w niepełnosprawności, 26., jeśli chodzi o śmiertelność z powodu nowotworów i 27., jeśli chodzi o dostęp do leczenia. W 2020 r. nasz kraj zajął przedostatnie miejsce w Europie pod względem nadmiernej umieralności – z ok. 74 tys. zgonów.
Praca medyków dałaby o wiele większe efekty, gdyby organizacja systemu była prawidłowa. Można by wówczas uratować więcej istnień ludzkich, a wiele osób uchronić od trwałej niepełnosprawności – przekonują członkowie grupy inicjatywnej projektu Koncepcja Kompleksowej Naprawy Polskiego Systemu Ochrony Zdrowia, który patronatem objęła „Rzeczpospolita".
Grupę inicjatywną projektu tworzą przedstawiciele Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych oraz Uczelni Łazarskiego.
Czytaj więcej
7 proc. PKB na ochronę zdrowia w ciągu 6 lat, zmniejszenie kolejek do lekarzy przez zniesienie limitów do specjalistów i fundusz odszkodowawczy dla ofiar błędów lekarskich – to założenia „Polskiego Ładu” PiS w ochronie zdrowia.
Zauważają oni, że do lat 80. niewłaściwie funkcjonujący system ochrony zdrowia miała Holandia, która dziś zajmuje jedno z czołowych miejsc w Europie. Powołana wówczas komisja, kierowana przez Wisse Dekkera, nie proponowała rozwiązań fragmentarycznych, ale zaordynowała holenderskiemu systemowi dobrze zorganizowaną i przeprowadzoną kompleksową reformę.