Hodowla psów w mieszkaniu, kilkanaście kotów za ścianą czy hodowla gołębi za płotem mogą być powodem nawet utraty mieszkania. Na wokandach nie brakuje tego rodzaju spraw. Wyroki są różne.
Jeden z właścicieli wpadł na pomysł, by w mieszkaniu o powierzchni 43 mkw. prowadzić hodowlę psów. Były karmione w lokalu, w nim też załatwiały swe potrzeby fizjologiczne. Sąsiadom przeszkadzał nieznośny fetor oraz szczekanie. Po jakimś czasie nieczystości zaczęły przeciekać przez sufit. Kiedy zawiodły próby polubownego rozwiązania sporu, a następnie eksmisji, wspólnota mieszkaniowa wystąpiła do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu o sprzedaż lokalu w drodze licytacji. Właściciele bronili się, że nie oni mieszkają pod tym adresem, tylko ich syn z konkubiną. Gdy dowiedzieli się o problemie, próbowali z nim porozmawiać. Potem wystąpili do sądu, a ten nakazał usunięcie psów. Prosili też urząd miasta o odebranie psów, ale wszystkie podejmowane działania okazały się bezskuteczne.
Czytaj także: Jest ostateczny wyrok ws. kur oglądających telewizję
Sąd zgodził się na sprzedaż licytacyjną. W jego ocenie nie do pomyślenia jest, aby w XXI wieku w mieście w budynku wielolokalowym można było w jednym mieszkaniu przechowywać kilkanaście zwierząt naraz.
Z kolei Sąd Rejonowy w Kwidzynie w sprawie dotyczącej kilkunastu kotów uznał, że powodem sporu były nieszczelne drzwi, które w trakcie rozpatrywania sprawy wymieniono. Problem sam się więc rozwiązał. Sąd okręgowy był podobnego zdania. Koty więc zostały.