Wódka pita tego lata w luksusowym łotewskim nadmorskim uzdrowisku Jurmała będzie miała dla bogatych i ustosunkowanych Rosjan gorzki smak - czytamy na łamach "The Financial Times". Napięcia związane z konfliktem na Ukrainie w połączeniu ze spowolnieniem rosyjskiej gospodarki ściągnęły ciemne chmury nad to miasto. Segment luksusowych nieruchomości stał się ryzykowny.
Tanie dacze
Do niedawna Łotwa była popularna wśród Rosjan poszukujących nieruchomości. Jedna czwarta liczącej 2 mln ludności Łotwy to etniczni Rosjanie, a dla 37 proc. Łotyszy rosyjski jest podstawowym językiem. We wschodnim regionie granicznym Łatgalia Rosjanie budowali tanie domy wakacyjne, lecz największy popyt na nieruchomości jest w stolicy kraju - Rydze i jej nadmorskim satelicie - Jurmali - czytamy w "The Financial Times".
Do ostatniego lata Rosjanie mogli uzyskać prawo zakupu nieruchomości w zamian za inwestycje w wysokości 150 tys. euro, co było najniższą stawką w całej Unii. Łotwa była uznawana za "wygodną przystań" wraz z komplikowaniem się sytuacji w Rosji. Ponad 10 tys. Rosjan uzyskało prawo do posiadania nieruchomości w ramach tego programu.
Miasto Jurmała przyciągało rosyjskich oligarchów, polityków, przedsiębiorców i mafiosów, a ich wielkie pieniądze lokowano w luksusowe nieruchomości. Opowiadano anegdotę, że zsumowany majątek Rosjan zasiadających przy stole VIP-ów na koncercie w ratuszu, na który bilet kosztował 34 tys. euro, przekraczał roczny budżet Łotwy.
Nic więc dziwnego, że Jurmała zyskała miano łotewskiej Rublowki, przedmieścia Moskwy, gdzie mieszkają milionerzy. Teraz powstał problem, czy rosyjski popyt na luksusowe nieruchomości wyhamuje, lub czy na rynku nie pojawią się możliwości okazyjnych zakupów.