Podczas gdy w Polsce rynek najmu instytucjonalnego mieszkań jest wciąż na początku drogi, w Niemczech to jeden z kluczowych filarów rynku nieruchomości komercyjnych obok biur, magazynów i centrów handlowych. Za Odrą rynek zmaga się właśnie ze spowolnieniem, choć widać wyraźnie, że nowe budownictwo w najważniejszych aglomeracjach skutecznie opiera się przecenom, o jakich słychać w kontekście całej niemieckiej mieszkaniówki.
Rynek dwóch prędkości
Według szacunków Savills Germany w I kwartale br. wartość transakcji na rynku mieszkaniowych nieruchomości komercyjnych (na wynajem) w Niemczech wyniosła 755 mln euro (3,2 mld zł), o 45 proc. mniej rok do roku i 84 proc. mniej niż średnio w I kwartale w ciągu ostatnich pięciu lat. To najsłabszy wynik, odkąd analitycy monitorują rynek, czyli od kryzysowego 2009 r.
W 20 transakcjach z rąk do rąk przeszło prawie 4 tys. lokali, o 27 proc. mniej niż rok wcześniej. Savills uwzględnia transakcje obejmujące co najmniej 50 mieszkań.
W największych aglomeracjach właściciela zmieniło 1,51 tys. mieszkań, o 17 proc. mniej niż rok wcześniej, o wartości 408 mln euro, czyli mniej o 11 proc. Głębszy spadek w ujęciu liczbowym niż wartościowym wynika z tego, że ceny – po kilkuletnim trendzie wzrostowym – od II połowy ubiegłego roku utrzymują się na maksimach na poziomie 300 tys. euro za lokal.
W pozostałych miastach ceny mocno spadły względem ubiegłorocznych szczytów, a średnia dla całego kraju skurczyła się o 25–30 proc., do 156 tys. euro za lokal.