Nasz kraj słynie z wybitnych umysłów i pionierskich wynalazków, ale rzeczywistość coraz częściej pokazuje, że talent i wiedza to nie wszystko. Potrzebujemy umiejętności komercjalizowania odkryć. A w tej dziedzinie polska nauka i innowacyjność napotykają na spore wyzwania. Chwalimy się, że polscy młodzi wynalazcy mają potencjał, by zmieniać świat, tylko że coraz częściej – zamiast realizować swoje innowacyjne pomysły w kraju – wolą szukać sobie miejsca za granicą.

Eksperci z dziedziny edukacji z ubolewaniem przyznają, że szkolnictwo wyższe stawia w dużej mierze na teorię – studenci zdobywają wiedzę teoretyczną na wysokim poziomie, ale często brakuje im umiejętności praktycznych, a to one właśnie wydają się niezbędne do pracy nad rzeczywistymi projektami. Student informatyki na jednej z czołowych polskich politechnik ma dostęp do najnowszych technologii, uczy się zaawansowanych algorytmów. Ale po ukończeniu studiów nie ma już okazji, by przekształcić tę wiedzę w coś praktycznego, w coś, co mogłoby mieć zastosowanie w przemyśle. Wykładowcy akademiccy wytykają, że brakuje współpracy pomiędzy uczelniami a sektorem prywatnym – tego rodzaju współpracy, która pozwoliłaby na przenoszenie pomysłów z laboratoriów prosto do biznesu.

Krokiem naprzód są inicjatywy, takie jak Sieć Badawcza Łukasiewicz – to przykład nowoczesnego podejścia do edukacji, bo daje studentom dostęp do zaawansowanych laboratoriów i łączy ich z przemysłem. Młodzi naukowcy, którzy biorą udział w takich programach, mają szansę pracować nad realnymi problemami technologicznymi już w trakcie studiów. Zdobywają dzięki temu praktyczne doświadczenie.

Jednak tego rodzaju pozytywnych przykładów wciąż jest zbyt mało. Wielu młodych wynalazców po ukończeniu studiów – gdy próbuje komercjalizować swoje odkrycia – napotyka na poważne trudności.

Pomysł i co dalej?

Problem komercjalizacji wynalazków w Polsce to jedna z głównych barier, z którymi muszą się zmierzyć młodzi naukowcy. Mają świetne pomysły, które mogą zmieniać naszą rzeczywistość i popychać świat w rozwoju. Generalnie brakuje wsparcia we wdrożeniu tych pomysłów na rynek.

Proces komercjalizacji – czyli przeniesienie odkrycia naukowego z laboratorium do sfery biznesu – jest złożony. Potrzebuje zarówno finansów, jak i dobrej organizacji. Nierzadko słychać utyskiwania, że polski system nie jest w stanie zapewnić młodym wynalazcom odpowiednich narzędzi do tego, by ich pomysły mogły być sprzedawane na rynku.

Przykładem może być start-up DrOmnibus. Powstał z inicjatywy grupy studentów i doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ów innowacyjny projekt – narzędzie terapeutyczne dla dzieci z autyzmem – znalazł spore uznanie nie tylko w Polsce, ale również na międzynarodowych rynkach. Dzięki wsparciu uczelni oraz inwestorów udało się przekształcić ten pomysł w taki produkt, który rzeczywiście pomaga dzieciom z zaburzeniami rozwojowymi. DrOmnibus pokazuje, jak ważne jest połączenie nauki z biznesem i jakie efekty może to przynieść.

Szanse słabo wykorzystywane

Takich sukcesów wciąż mamy zbyt mało. Większość innowacyjnych pomysłów kończy na etapie prototypu, bo ich twórcy nie wiedzą, jak wprowadzić je na rynek. I znów – w Polsce brakuje programów akceleracyjnych, które pomogłyby wynalazcom przejść przez drogę od fazy pomysłu do gotowego produktu.

Innym przykładem wyzwań związanych z komercjalizacją wynalazków w Polsce jest start-up CodiLime. Tworzy go zespół młodych polskich programistów, którzy opracowali innowacyjne rozwiązania z zakresu bezpieczeństwa IT oraz sieci komputerowych. CodiLime został szybko dostrzeżony przez zagranicznych inwestorów. Postanowili oni zainwestować w firmę. Mimo sukcesu na międzynarodowych rynkach CodiLime to też przykład spółki, która w dużej mierze została przejęta przez zagraniczne podmioty. I jest to w większości problem, z którym Polska boryka się od lat – innowacyjne pomysły młodych polskich wynalazców są kupowane przez zagraniczne firmy, ponieważ w Polsce brakuje odpowiednich warunków do ich rozwoju.

W przypadku CodiLime część zespołu postanowiła kontynuować działalność na polskim rynku; tworzą nowe inicjatywy. Niemniej takie historie są rzadkością.

Dlaczego? Główną barierą jest brak wsparcia dla młodych wynalazców na etapie komercjalizacji ich odkryć. W Polsce nie ma wystarczającej liczby programów, które łączyłyby naukowców z inwestorami i firmami, które mogłyby pomóc w przekształceniu pomysłów w produkty gotowe do sprzedaży. Na przykład w Stanach Zjednoczonych istnieją liczne akceleratory start-upów, które oferują wsparcie finansowe, doradztwo i pomoc w pozyskiwaniu inwestorów. Tam młodzi wynalazcy mają dzięki temu szansę na rozwój swoich pomysłów w bezpiecznym środowisku. W Polsce takie programy dopiero raczkują, stąd wiele obiecujących projektów nigdy nie dociera do etapu rynkowego.

Jeszcze innym pozytywnym przykładem jest start-up Medicalgorithmics, który z sukcesem wprowadził swoje produkty na rynek międzynarodowy. Firma specjalizuje się w rozwiązaniach z zakresu telemedycyny i monitorowania pracy serca. Ich flagowy produkt, system PocketECG, to zaawansowane narzędzie, które umożliwia ciągłe monitorowanie pacjentów kardiologicznych. Dzięki inwestycjom oraz współpracy z uczelniami i sektorem prywatnym Medicalgorithmics stało się jednym z liderów na rynku medycznym, a ich produkty są wykorzystywane na całym świecie. Ten przykład obrazuje, że kiedy młodzi wynalazcy mają odpowiednie wsparcie, są w stanie przekształcić swoje odkrycia w sukcesy rynkowe.

Narzędzia, możliwości i wsparcie

Dlatego tak ważne jest, aby uczelnie ściśle współpracowały z firmami, aby studenci mieli możliwość pracy nad realnymi projektami. Przykładem współpracy są też sieci Aniołów Biznesu; odgrywają one ważną rolę we wspieraniu przedsiębiorców poszukujących kapitału i doradztwa biznesowego. Business Angels Networks zrzesza inwestorów, którzy pomagają wynalazcom przekuć ich pomysły w dochodowe projekty. Ten model wsparcia w Polsce wciąż jeszcze jest niszowy i skupia się głównie na przedsiębiorcach o większym kapitale, ale kilka inwestycji zakończyło się sukcesem. Potrzebujemy więcej tego rodzaju inicjatyw, podobnie jak programów mentoringowych, wspierających młodych wynalazców i uczących ich, jak przekształcić pomysł w produkt gotowy do sprzedaży.

Pytanie, jak chcemy widzieć Polskę za kilkanaście lat? Czy chcemy być krajem, który dostarcza surowce i tanią siłę roboczą, czy liderem innowacyjności? Wiadomo, co należy zrobić, by osiągnąć ten drugi cel: inwestować w młodych i w edukację, która nauczy ich myśleć projektowo. Zagwarantować taki system wsparcia, który pozwoli im rozwijać swoje wynalazki na rodzimym rynku.

Polska może się stać centrum innowacyjności, jeśli będzie wspierać młodych wynalazców. Na tym polega inwestycja w przyszłość. Jeśli otrzymają oni odpowiednie narzędzia, możliwości i wsparcie, to mamy szansę stać się liderem technologicznej rewolucji w Europie. Pod warunkiem że zaczniemy działać teraz.

Komentarz Partnera Cyklu: Sieć Badawcza Łukasiewicz

Marta Cudziło, Sieć Badawcza Łukasiewicz – Poznański Instytut Technologiczny, zastępca dyrektora Cen

Marta Cudziło, Sieć Badawcza Łukasiewicz – Poznański Instytut Technologiczny, zastępca dyrektora Centrum Nowoczesnej Mobilności, kierownik Grupy Badawczej Logistyki

Foto: Materiały prasowe

Jak przekonać biznes

Uczelnie wyższe w Polsce cały czas w dużej mierze koncentrują działalność na edukacji. Kształcą młodych ludzi, by ci mogli skutecznie budować i wspierać polską gospodarkę. W tym procesie ciągle istnieje spore ryzyko teoretycznego podejścia, oderwania tworzonych projektów i rozwiązań od realnyc h potrzeb rynku. Badania prowadzone na uczelniach często mają wymiar badań przemysłowych, dążą do wykreowania nowej wiedzy, co jest absolutnie istotnym elementem procesu budowania innowacji, jednocześnie będącym nadal daleko od tworzenia rozwiązań o określonym poziomie gotowości technologicznej, umożliwiającym implementację rynkową.

Nieco inny model działania prezentują instytuty badawcze, które stanowiąc część nauki i również zatrudniając młodych naukowców, koncentrują się na każdym etapie swoich działań na pracy z biznesem. Instytuty badawcze, realizując projekty B+R kluczowe z perspektywy konkretnych przedsiębiorstw czy branży, zapełniają tym samym dużo skuteczniej lukę technologiczną w danym obszarze biznesowym. I tak naprawdę to jest klucz do sukcesu. Odkrycie technologiczne czy procesowe, choćby najlepsze, zawsze będzie bardzo trudno wdrożyć na rynku, jeśli bez jego udziału powstało. Wymaga to przekonania potencjalnych inwestorów o wartości dodanej danego rozwiązania, a często po takim zderzeniu z rzeczywistością biznesową okazuje się, że rozwiązanie jest na bardzo wczesnym etapie rozwoju, nie spełnia oczekiwań, wymaga zmian, dostosowania itp. Pojawia się kwestia kolejnych inwestycji, które generują nowe koszty itd. Cały proces staje się trudny organizacyjnie i wymagający czasowo i kosztowo.

Wracając do podejścia, jakie prezentują instytuty badawcze, m.in. te budujące Sieć Badawczą Łukasiewicz, chciałabym przytoczyć przykład Łukasiewicza – Poznańskiego Instytutu Technologicznego. Jesteśmy jednostką interdyscyplinarną, działamy międzynarodowo, skupiając się na podejściu „Science is business”. Co to oznacza w praktyce? Z jednej strony świadczymy szeroki pakiet usług komercyjnych dla biznesu, zyskując tym samym doskonałą możliwość bieżącego badania potrzeb rynku, z drugiej realizujemy projekty B+R, kreując innowacyjne rozwiązania technologiczne i procesowe. Staramy się dążyć do zapewnienia jak najwyższego poziomu użyteczności biznesowej tworzonych rozwiązań i w każdym projekcie angażujemy przedstawicieli biznesu.

Weźmy np. projekty B+R realizowane w ramach programu Horyzont Europa czy Interreg. Międzynarodowe konsorcja, które współtworzymy, realizujące tego typu projekty, praktycznie zawsze ujmują element pilotażowego wdrożenia w warunkach lokalnych wybranych partnerów. Pilotaże realizowane są we współpracy z partnerami biznesowymi, którzy od samego początku weryfikują biznesową użyteczność budowanych rozwiązań na danym rynku. Przykładem są tutaj takie nasze projekty, jak GreenTurn, gdzie współpracujemy z InPostem, tworząc innowacyjne modele przekonywania klientów sklepów internetowych do wyboru niskoemisyjnych form dostawy, czy projekt GRETA, gdzie współdziałamy z GLS, budując i testując mikrohub przeładunkowy, który skutecznie wspiera niskoemisyjne dostawy e-commerce w centrach miast.

Tego typu model budowy innowacji stosujemy również w innych obszarach naszej działalności, takich jak inżynieria materiałowa, informatyka, tworzenie konstrukcji. Co warte podkreślenia, współpraca z podmiotem rynkowym w projektach B+R absolutnie nie oznacza tworzenia przeznaczonego do tego rozwiązania dopasowanego wyłącznie do potrzeb jednej firmy. Firma będąca partnerem projektu jest „testerem”, weryfikuje możliwość rynkową danego rozwiązania, natomiast tworzone jest ono tak, by miało wszelkie znamiona skalowalności i było możliwe do szerszego wdrożenia, co dodatkowo zapewniają prowadzone badania rynkowe. Partnerami takich projektów są również często uczelnie wyższe, co z kolei daje studentom możliwość budowania doświadczeń, czerpania inspiracji i – co w kontekście komercjalizacji jest kluczowe – prowadzenia badań we współpracy z rynkiem.