Aby nie dopuścić do tego, by szkodliwy gaz ulatywał do atmosfery, trzeba usunąć węgiel przed procesem spalania albo tuż po nim. Tyle że technologią tzw. czystego węgla niedopuszczającą do emisji CO2 dysponuje na razie niewielki odsetek elektrowni. Większość zakładów, by usunąć ze spalin CO2, musiałaby oddzielać ten gaz od strumienia spalin. Pierwszym krokiem w stronę wychwytywania CO2 jest więc przestawienie trucicieli na technologię czystego węgla.
Ale to dopiero początek wyzwań. Dwutlenek węgla trzeba następnie przetransportować w miejsce, w którym miałby być składowany, a potem sprężyć do wysokiego ciśnienia, aby miał jak najmniejszą objętość. Wtedy należy go wtłoczyć pod ziemię. Specjaliści uznali, że do tego celu najlepiej nadają się głębokie, leżące nawet 2 tys. metrów pod ziemią, pokłady wodonośne solankowe. W kilku miejscach na świecie już teraz eksperymentalnie wtłacza się CO2 do takich struktur. Niezłym lokum dla tego gazu mogą być głęboko położone, nieeksploatowane pokłady węgla kamiennego, w których wtłaczanie dwutlenku węgla wspomaga wydobycie metanu. Równie dobre są zbiorniki po wyczerpanych złożach ropy naftowej czy gazu ziemnego.
[srodtytul]Topienie w basenie[/srodtytul]
Takie geologiczne przechowalnie nie są nowością. Od dziesiątków lat dzięki wstrzykiwaniu CO2 pod ziemię wspomaga się wydobycie ropy naftowej czy gazu ziemnego. W jaki sposób? Podczas oczyszczania tych paliw powstają duże ilości dwutlenku węgla, który można wykorzystać do wypchnięcia cennych surowców na powierzchnię. Na największą skalę rozwiązanie to zastosowano na złożu ropy Weyburn w Kanadzie, gdzie od 2000 roku wtłoczono pod ziemię ponad 20 mln ton tego gazu. Podobnie ma się rzecz ze wspomaganiem wydobycia metanu czerpanego ze złóż węgla kamiennego.
Jednym z pomysłów na schowanie dwutlenku węgla było tłoczenie go do głębin oceanicznych. Jednak po początkowym optymizmie specjaliści doszli do wniosku, że ta technologia stwarza zbyt duże zagrożenie dla środowiska. Z kolei podczas trwającej właśnie konferencji klimatycznej ONZ popularność zyskał inny sposób pozbycia się kłopotliwego gazu: tłoczenie go do basenów zasiedlonych przez kolonie glonów, które w procesie fotosyntezy przetwarzają CO2 na tlen.
Czy te rozwiązania odmienią oblicze naszej planety? To się okaże za co najmniej dziesięć lat, kiedy znajdą się w powszechnym użyciu. Nie wiadomo jednak, czy do tego dojdzie, bo już zyskały przeciwników.