50 Cent: wystrzałowy show killera rapu w Łodzi

50 Cent świętował 50-lecie rapu i dwudziestolecie premiery najsłynniejszego swojego albumu „Get Rich or Die Tryin'” w Atlas Arena, pokazując na scenie blaski i cienie Nowego Jorku. Wcześniej wystąpił Jeremih i Busta Rhymes.

Publikacja: 30.10.2023 08:52

50 Cent świętował 50-lecie rapu i dwudziestolecie premiery najsłynniejszego swojego albumu „Get Rich

50 Cent świętował 50-lecie rapu i dwudziestolecie premiery najsłynniejszego swojego albumu „Get Rich or Die Tryin'”

Foto: PAP/EPA

To właśnie Busta Rhymes namawiał polskich fanów do celebrowania półwiecza rapu, mocnymi wstrząśnięciami butelki szampana doprowadzając go do eksplozji ponad głowami fanów.

50 Cent i Nowy Jork

W tym roku gościliśmy naprawdę wielkie produkcje, w tym spektakularną stadionową Beyonce, ale w formule halowego show 50 Cent nie ma prawa mieć kompleksów. Wspierało go kilkanaście różnych wielkości ekranów, pulsujących barwami i nasyconych obrazami Nowego Jorku, jak show rapera przebojami.

Wprost na fanów mknęły wagony metra puszczone po estakadach, zaś moc hitów również mało ich nie rozjechała. Pod wiaduktem subwaya rozstawił się pełnowymiarowy zespół z perkusistą i świetnym gitarzystą. Widzieliśmy Nowy Jork z górującym ponad nami Brooklyn Bridge, a 50 Cent wspierany przez dwóch hypemanów zaprosił nas też na Queens Plaza Station. Do dzielnicy dzieciństwa, gdzie zamordowano jego matkę (za długi w narkobiznesie płaci się śmiercią) i gdzie sam w wieku dwunastu lat stawiał pierwsze kroki w brudnym biznesie. Przyłapany w szkole przez wykrywacz metalu za wznoszenie broni.

Czytaj więcej

Taylor Swift miliarderką. Wydała nową płytę

To właśnie po czasie spędzonym w zakładzie karnym, przyjął pseudonim 50 Cent, zapożyczony od przestępcy Kelvina Martina, który żył według motto: „Get Rich Or Die Tryin” („Wzbogać się lub zgiń próbując”). Teraz zaś jest idolem również polskiej młodzieży i występuje jako klasyk rapu, ale też ambasador Nowego Jorku, czego wyrazem był długi musicalowy cytat z „New York, New York” Franka Sinatry.

50 Cent, brokat i confetti

50 Cent miał też wsparcie tancerek, które zaproponowały atmosferę klubu go go, prezentując modę nocnych wodewili, erotyczną bieliznę, potrząsając czym się da, w figurach, jakie kiedyś nazywano wyuzdanymi.

Pierwszym modnisiem był jednak 50 Cent, zmieniający ubrania jak rękawiczki. Może nawet częściej niż Beyonce. Wszystkie, rzecz jasna, w raperskim sznycie.

Myliłby się ten, kto uważał że show zakończył hitem „Many Men”, gdyż przed bisami raper podgrzał oczekiwanie na nie „In da Club”.

To była wielka gala rapu z popisami breakdancerów, kilogramami confetti i brokatu, który oświetlały pirotechniczne efekty specjalne.

To właśnie Busta Rhymes namawiał polskich fanów do celebrowania półwiecza rapu, mocnymi wstrząśnięciami butelki szampana doprowadzając go do eksplozji ponad głowami fanów.

50 Cent i Nowy Jork

Pozostało 91% artykułu
Muzyka popularna
U2 opublikuje nieznane dotąd nagrania. "Esencja zespołu"
Muzyka popularna
Rekordowy rok Spotify. Serwis jest wart blisko 100 mld dolarów
Muzyka popularna
Nie żyje Charles Dumont, twórca największego przeboju Edith Piaf
Muzyka popularna
Jazztopad: jazzmani zagrają w mieszkaniach melomanów. Nowa fala jazzu we Wrocławiu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Muzyka popularna
Jacob Collier, uczeń Quincy Jonesa, wystąpi w Łodzi