Do Halsa, uważanego za geniusza portretu, przylgnęło określenie „portrecista uśmiechów”, bo jak mało kto najczęściej malował postacie uśmiechające czy wręcz roześmiane.
Na retrospektywę Halsa, zorganizowaną przez National Gallery we współpracy z Rijksmuseum w Amsterdamie, Gemäldegalerie w Berlinie i Muzeum Fransa Halsa w Haarlemie, składają się obrazy pochodzące z muzeów i prywatnych kolekcji z całego świata. To wyjątkowa okazja do zobaczenia razem obrazów, które przed laty zostały rozdzielone. Jak w przypadku portretów małżeńskiej pary: Pietera Dircksza Tjarcka z różową różą w ręce (obecnie w zbiorach w Los Angeles) i jego żony Marii Larp (dziś w zbiorach National Gallery w Londynie).
Czytaj więcej
Obraz XVII-wiecznego holenderskiego artysty Fransa Halsa został po raz trzeci skradziony z niewielkiego muzeum w środkowej Holandii.
Hals rodził się w Antwerpii na początku lat 80. XVI wieku. Kilka lat później podczas wojny z Hiszpanią wraz z rodziną opuścił to miasto. Bliżej poznajemy go, gdy dobiegał trzydziestki i był już cenionym malarzem. W 1610 r. został członkiem cechu malarskiego św. Łukasza w Haarlemie, gdzie mieszkał do końca życia. Miał wiele zamówień na pojedyncze i grupowe wizerunki. Malował swobodnymi odważnymi pociągnięciami pędzla, co było prekursorskie i inspirujące dla późniejszych artystów.
Po śmierci w 1666 r. Hals został zapomniany na dwa wieki. Dopiero pod koniec XIX wieku powtórnie odkryli go impresjoniści, którzy dostrzegli, że artysta wyprzedzał swój czas, potrafiąc uchwycić ruch i ulotną chwilę. Vincent van Gogh po obejrzeniu jego obrazów napisał: „Frans Hals malował portrety; nic, nic, tylko to. Ale jest tyle wart, co Raj Dantego, Michał Anioł, Rafael, a nawet Grecy.”