„Sztuka Niderlandów”. Portret przodka namalowany przez Rembrandta

Niderlandy to nie tylko kraina tulipanów, żyznych gleb i kupców, ale także wspaniałych artystów. O historii i sztuce opowiada angielski dokument.

Aktualizacja: 30.04.2020 22:51 Publikacja: 30.04.2020 22:46

„Sztuka Niderlandów”. Portret przodka namalowany przez Rembrandta

Foto: fot. mat.pras.

„Niderlandy” to znaczy niskie państwo. To trafne określenie krainy leżącej w większości poniżej poziomu morza. Dobrze się ją przemierza na rowerze, co czyni Andrew Graham–Dixon, brytyjski historyk sztuki, przedstawiający świat Królestwa Niderlandów i badający, w jaki sposób przeszłość wpłynęła na sztukę, architekturę i kulturę tego regionu.

Andrew Graham–Dixon, przypomina, że na początku XVII wieku sprowadzono z Azji pierwsze tulipany, które okazały się dla Holendrów niezwykle inspirujące. Tulipomania przybrała różne oblicza – nie tylko uzyskiwano coraz to nowe rodzaje tych kwiatów, ale też stały się one źródłem powstawania wielu fortun. W 1637 roku pojawiła się odmiana, której jedna cebulka kosztowała tyle, co wieloletnie utrzymanie całej rodziny. Ale tak jak nagle stały się warte krocie – tak i szybko staniały. O przesadnej fascynacji tym kwiatem malował swoje satyryczne obrazy Jan Brueghel Młodszy – jak opowiada Andrew Graham-Dixon.

Niderlandy tamtego czasu to kraj, w którym władzę sprawowali obywatele, a zarządzał rynek. Prawa popytu i podaży zaczęły rządzić także sztuką. Haarlem, dawna stolica hrabstwa Holandii, miasto z 750-letnią historią, słynął z handlu i wolności religijnej. Tu także powstała nowa sztuka – w przeciwieństwie do starej zupełnie niezwiązana z religią. Jej znakiem firmowym były obrazy przedstawiające codzienne życie Holendrów - ich portrety, sceny rodzajowe z życia.

Foto: fot. mat.pras.

Gwiazdą tego malarstwa był Frans Hals (ur. ok. 1581), którego muzeum znajduje się w mieście, a zobaczą je i widzowie. Hals mając niewiele ponad 20 lat – stał się wziętym i uznanym portrecistą. Wyspecjalizował się w portretach zbiorowych – zamożnych mieszczan, oficerów gwardii cywilnej i wojskowych przedstawiał przy suto zastawionym stole. Jeden z jego najsłynniejszych obrazów to „Śmiejący się kawaler” – podarunek modela dla kobiety, którą chciał poślubić.

Popularność Halsa nie trwała jednak długo, bo miał słabość do mocnych trunków, gromadę dzieci i wreszcie popadł w ubóstwo. Wciąż jednak przemieniał się jako artysta, czego jednym z dowodów jest prezentowany w filmie „Portret regentek domu staruszek w Haarlemie”. Namalowany dwa lata przed śmiercią obraz jest pokazuje, że jego autor znacznie głębiej potrafił wtedy spoglądać na swych bohaterów niż za młodych lat.

Widzowie będą mogli też zajrzeć do wnętrza katedry św. Marcina w Utrechcie, której historia sięga VII wieku. Andrew Graham-Dixon opowiada w filmie, że reformacja, która przyniosła kres rządów katolickich biskupów w tym mieście w 1572 w ramach zainicjowanego przez Kalwinów ikonoklazmu zniszczyła bogaty wystrój wnętrza – w tym liczne wizerunki Marii i świętych.

Jest też okazja, by zobaczyć rzadko prezentowany publicznie wykonany przez Rembrandta portret Jana Sixa, przyjaciela malarza i kolekcjonera jego dzieł. Obraz znajduje się w kolekcji należącej do potomków portretowanego - domu burmistrza i jego rodziny przy Amstel 218 w Amsterdamie. Znajdująca się w 46 pokojach kolekcja to imponujące rodzinne muzeum.

Kolejne etapy podróży wiodą m.in. przez Brugię, w której bezcenne XV-wieczne gobeliny były w tamtym czasie najbardziej luksusowym z dóbr - dystansując obrazy, rzeźby, a nawet biżuterię. Gandawa zaś przyciąga ołtarzem wykonanym przez Jana van Eycka dla katedry, zadziwiającym – iluzją głębi, precyzją szczegółów i symboliką.

W tej filmowej wielowątkowej opowieści o niderlandzkiej sztuce pojawia się też Rembrandt, Vermeer, van der Weyden, Bosch i wielu innych.

Premiera trzyodcinkowego brytyjskiego dokumentu „Sztuka Niderlandów” (reż. Ian Leese) począwszy od piątku 1 maja przez trzy kolejne dni o godz.  11.15 w TVP Kultura.

„Niderlandy” to znaczy niskie państwo. To trafne określenie krainy leżącej w większości poniżej poziomu morza. Dobrze się ją przemierza na rowerze, co czyni Andrew Graham–Dixon, brytyjski historyk sztuki, przedstawiający świat Królestwa Niderlandów i badający, w jaki sposób przeszłość wpłynęła na sztukę, architekturę i kulturę tego regionu.

Andrew Graham–Dixon, przypomina, że na początku XVII wieku sprowadzono z Azji pierwsze tulipany, które okazały się dla Holendrów niezwykle inspirujące. Tulipomania przybrała różne oblicza – nie tylko uzyskiwano coraz to nowe rodzaje tych kwiatów, ale też stały się one źródłem powstawania wielu fortun. W 1637 roku pojawiła się odmiana, której jedna cebulka kosztowała tyle, co wieloletnie utrzymanie całej rodziny. Ale tak jak nagle stały się warte krocie – tak i szybko staniały. O przesadnej fascynacji tym kwiatem malował swoje satyryczne obrazy Jan Brueghel Młodszy – jak opowiada Andrew Graham-Dixon.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl