Tu ważna dygresja: w roku 1927 Dalí odwiedził atelier Pabla Picassa. Najpierw zachwycił się dziełami mistrza kubizmu, później jednak miał stwierdzić, że „jeden jego obraz wart jest więcej niż wszystkie obrazy Picassa”. Na pewno w przyszłości nie brakło mu pewności siebie i przekonania o własnym geniuszu, ale pod koniec lat 30. XX wieku tak naprawdę dopiero zaczynał kroczyć po artystycznej ścieżce.
W 1928 r. powstał pierwszy obraz Dalego uznawany za surrealistyczny: „Miód jest słodszy od krwi”. Ponadto do tego nurtu w sztuce zbliżyła go także współpraca z Louisem Buñuelem przy filmach „Pies andaluzyjski” (1929) i „Złoty wiek” (1931), do których napisał scenariusze. Nie tylko malował, ale też publikował, m.in. w „Surréalisme au Service de la Révolution” i „Minotaure”. Opierając się na teorii psychoanalizy Zygmunta Freuda, rozwinął „paranoiczno-krytyczną” metodę twórczą, którą w artykule „ĽAne pourri” (1930) zdefiniował jako „spontaniczną metodę poznania irracjonalnego, opartą na krytycznej i systematycznej obiektywizacji delirycznych skojarzeń i interpretacji” (za: Encyklopedia PWN). Gdy pisał ten artykuł, u jego boku była już Gala. Jak do tego doszło?
Zapewne latem roku 1929 35-letnia Gala była już znudzona swoim mężem, a w młodym ekscentrycznym artyście dostrzegła geniusz i potencjał – mogła wykreować go na malarza światowego formatu. Dalí zakochał się w eleganckiej i dojrzałej kobiecie, ona zaś dla niego porzuciła nie tylko Éluarda, ale nade wszystko córkę (notabene w przyszłości nie interesowała się zbytnio losem Cécile, a nawet wykreśliła ją z testamentu).
W drodze po sukces
Już jesienią 1929 r. kochankowie zamieszkali razem w skromnym domu w Port Lligat. Dziś powiedzielibyśmy, że Gala została menedżerką Dalego. Pilnowała go na każdym kroku, zmuszała do systematycznej pracy, często nie spuszczała go z oka nawet w pracowni, a przede wszystkim zabiegała wśród paryskich przyjaciół, by prace Dalego trafiały na wystawy i były wystawiane w galeriach. Chodziło nie tylko o sukces artystyczny, ale też finansowy – wszak Gala przywykła do wystawnego życia.
Mając na co dzień ogromne wsparcie w Gali, Katalończyk mógł skupić się na rozwijaniu swojego talentu. Sukces przyszedł wraz z namalowaniem przez niego „pełzających (płynących) zegarów”. Powstały w 1931 r. obraz i zatytułowany przez Dalego „Trwałość pamięci”, dziś uważany jest za jeden z najciekawszych przejawów surrealizmu. Obraz (o wymiarach 24,1 × 33 cm) łączy w sobie elementy fantazji i realności. Nie bez powodu zresztą: w pierwszej twórczej fazie artysta namalował zwykły pejzaż, jaki roztaczał się z Port Lligat, dopiero później domalował słynne zegary przypominające roztapiające się plastry sera. Skojarzenie nieprzypadkowe, bo wspomniał o tym sam Dalí w autobiografii. Tak pisał o powstawaniu „Trwałości pamięci”: „Wiedziałem, że klimat, jaki udało mi się w nim stworzyć, powinien stanowić tło jakiejś idei, jakiejś zaskakującej wizji, ale nie miałem najmniejszego pojęcia, co by to mogło być. Chciałem już zgasić światło, kiedy nagle ujrzałem rozwiązanie. Zobaczyłem dwa miękkie zegarki, z których jeden zwisał żałośnie z suchej gałęzi oliwnego drzewka”. Jednak jego „paranoiczno-krytyczna” metoda pozostawała w sprzeczności z surrealistycznym automatyzmem, ponieważ zakładała interpretację dzieła. To m.in. dlatego André Breton około 1934 r. zaczął się dystansować od twórczości Dalego, żeby ostatecznie wykluczyć go ze środowiska paryskich surrealistów – głównie z powodu faszystowskich sympatii artysty, dochodzących do głosu nawet w niektórych jego dziełach (vide „Tajemnica Hitlera” z 1937 r.).
Rok 1934 okazał się przełomowy również z innego powodu. Pomimo sprzeciwu rodziny Dalego artysta wziął ślub cywilny z Galą, która dwa lata wcześniej rozwiodła się z Éluardem. Jak czytamy u Małgorzaty Czyńskiej w książce „Kobiety z obrazów” (Marginesy 2020), „Ojciec [Dalego], małomiasteczkowy notariusz i pobożny katolik, wydziedziczył syna. Siostra Anna Maria spluwała, wymawiając imię Gali”. Mimo to od tej chwili Gala przejęła pieczę nad związkiem. I nie ustawała w staraniach, by twórczość jej męża zyskała światową sławę. W tym celu małżonkowie popłynęli do Nowego Jorku, gdzie Gala przedstawiała Dalego jako twórcę surrealizmu (nie wspominając o Bretonie!). W złaknionej europejskich nowinek Ameryce ekscentryczni małżonkowie szybko stali się sławni i… bogaci, co André Breton wyśmiał, tworząc pogardliwy anagram z imienia i nazwiska Salvadora Dalego: Avida Dollars (chciwy na dolary).