„Jolkę" nagraliśmy w Poznaniu na potrzeby programu telewizyjnego, powstała w studiu Polskiego Radia w Poznaniu, tak jak „Noc komety" i „Czas ołowiu". Słowa do wszystkich trzech utworów napisał Marek Dutkiewicz. Dopiero potem spotkaliśmy się ponownie w dawnym studiu Polskich Nagrań na ulicy Długiej w Warszawie. Dla naszej branży to historyczne miejsce. Tam odbyła się pierwsza sesja Czesława Niemena, tam nagrywało SBB. I my. Mówiło się o tym studiu z nabożeństwem, z powodu dobrego wyposażenia i atmosfery. W tym studiu na Długiej odbyła się więc sesja, podczas której zarejestrowaliśmy dziewięć bądź jedenaście utworów. Mieliśmy najszczerszą chęć zrobić z tego materiału płytę. Ale kiedy przesłuchaliśmy nagrania, targnięci odruchem autokrytycyzmu – wszyscy, włącznie z Felicjanem, zgodziliśmy się, że jednak tej płyty nie wydamy. Wyszły nam bowiem same „Jolki". Piosenki wydawały nam się zbyt monotematyczne, zbyt pomnikowe, dostojne, poważne.
Co się stało z tamtymi piosenkami?
Zostały przearanżowane i każda w swoim czasie z nowym tekstem zasilała nasze kolejne płyty. Jednak nie w zestawie. Ostały się porozdzielane. Jedną z nich jest tytułowa kompozycja albumu „Czas czekania, czas olśnienia". To już jednak historia. Od naszej rozmowy w czwórkę w garderobie Spodka celem było zrobienie albumu z Felicjanem Andrzejczakiem.
Czy Romuald Lipko miał jeszcze wpływ na powstanie tego albumu?
Zaczęliśmy pracę wspólnie. Jak zwykle najpierw układaliśmy program, potem powstały teksty. Na przykład piosenka „Niebo co dzień" to jest kompozycja Romka sprzed kilku lat. Inne piosenki też powstały wcześniej. Kompozytorzy tak pracują. Potem decydujące są aranżacje, o których dyskutowaliśmy, zastanawiając się nad stylistyką. Gdy płyta była w przygotowaniu, Romek poinformował mnie i Mietka Jureckiego, że badania wykazały u niego nowotwór. Pojawił się niepokój, co on skomentował następująco: „Chłopaki kochane, o jedno was tylko proszę, gdyby coś poszło źle, grajcie dalej, bo co po mnie zostanie? Tylko te piosenki". Miał wtedy obok siebie dwóch milczących facetów. Co można w takiej sytuacji powiedzieć? Jedynie: „Oczywiście, stary". Potem koncertowaliśmy, jak gdyby nigdy nic, a na tych koncertach Felek był gościem. Jeszcze później Romek trafił do szpitala, przebywał w wielu i coraz częściej. Leczył się w specjalistycznej klinice w Niemczech. W lutym stało się najgorsze. Ale odszedł, kiedy mieliśmy już płytę zaplanowaną, a także nagrane wersje demo. I nawet kiedy on nie mógł już grać, my nadal pracowaliśmy w studiu. Wieczorem albo następnego dnia rano przyjeżdżaliśmy do Romka do szpitala i prezentowaliśmy mu to, co nagraliśmy. Mówił: „To cudo", albo też zwracał uwagę, że na co innego się umawialiśmy.
Lista autorów piosenek jest imponująca: Marek Dutkiewicz, Jacek Cygan, Bogdan Olewicz, ale też dwie z nich napisał Zbigniew Hołdys.