Świetne koncerty Björk i New Order na pierwszym dniu Open'era

Mimo pochmurnego nieba w pierwszym dniu Open'era gwiazdy Björk i New Order świeciły jasno na głównej scenie - pisze Marcin Kube z Gdyni

Publikacja: 05.07.2012 15:41

Björk

Björk

Foto: Universal Music

Kiedy wokalistka z Islandii wyszła na scenę w towarzystwie kilkunastu dziewczyn, wyglądały jak syreny ze swoją przewodniczką. W niebieskiej sukience i z burzą czerwonych włosów zaprosiła w intymną podróż po swoim świecie. Skupiła się na piosenkach z zeszłorocznej płyty „Biophilia", niczym nimfa wprowadzając słuchaczy w wodny świat. Wraz z „biofilską" muzyką współgrały jej sceniczny strój, taniec, a także wizualizacje przedstawiające faunę i florę dna morskiego, lodowce i wulkany.

Na zakończenie Björk pozwoliła sobie na elektroniczne szaleństwo i rozbujała wyciszoną dotąd publikę. Na scenie wystrzeliły gejzery sztucznych ogni zestawione z wrzącą lawą na telebimach. Björk w apokaliptycznych wizjach wieszczyła o końcu świata. Ten niesamowity spektakl zakończyła aplikując widowni swoiste elektrowstrząsy i zagrała „Declare Independence" na bis.

Dla widzów mniej wrażliwych na islandzkie brzmienia, a pragnących bardziej żywiołowej muzyki, na scenie World w tym czasie grali Gogol Bordello.

Wystarczyło kilka minut, aby pochodzący z Ukrainy wokalista Eugene Hütz doprowadził publiczność do wrzenia. Muzycy, którzy bez charakteryzacji mogliby pojawić się w kolejnym zwariowanym filmie Emira Kusturicy, łączyli rzewne cygańskie melodie ze zwariowanymi gitarami. Gdy jeszcze dodawali taneczny beat, publiczność się nie opierała. Skakała jak szalona.

Kiedy dochodziła północ, wypatrywano na dużej scenie muzyków z New Order. Oczekiwania były naprawdę duże. To ich pierwszy koncert w Polsce. Były też obawy — zespół grał bez Petera Hooka, basisty odpowiedzialnego za niepowtarzalne brzmienie zespołu. New Order, który powstał w 1980 r. na gruzach Joy Division po samobójczej śmierci wokalisty Iana Curtisa, wiele lat zmagał się z cieniem tamtej grupy. Paradoksalnie, o ile Joy Division to najbardziej depresyjny zespół w historii, New Order reprezentuje jasną stronę muzyki. Ich piosenki najlepiej sprawdzają się w zabawie i tańcu, choć miejscami zanurzone są zanurzone melancholii.

Rozpoczęli mocnym gitarowym uderzeniem „Crystal". Jednak pierwsze utwory to były zmagania z nagłośnieniem. Co prawda, 56-letni Bernard Sumner nigdy nie był wokalnym mocarzem, ale z początku prawie w ogóle nie było go słychać pośród innych dźwięków. Dopiero po kilku utworach, gdy zabrzmiało odmienione „Isolation" z dorobku Joy Divison dowiódł, że jeszcze nie stracił głosu, tylko miał problemy z mikrofonem.

Długo się rozkręcali walcząc o serca publiczności. Mimo, że muzycznie sprawowali się bardzo dobrze, nie potrafili poderwać publiki z kleistego błota pod sceną. Sytuacja się zmieniła, gdy zagrali „True Faith". Rozkręcili taneczną spiralę, a wokalista tańczył i zachęcał widownię do zabawy. Do końca koncertu zagrali swoje najsłynniejsze przeboje z albumu „Power, Corruption & Lies". Najlepiej sprzedający się singiel w historii „Blue Monday" spotkał się z olbrzymim aplauzem. Hit, który na wiele lat stworzył niedościgły wzór dla klubowej muzyki znany jest nawet tym, którzy nie kojarzą żadnego albumu grupy.

Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki „Temptation", wszyscy myśleli, że to już koniec, ale zespół wrócił na scenę i zagrał dwa utwory Joy Division. „Transmission" zmusiło wszystkich do tańca, a „Love Will Tear Us Apart" zadało ostateczny cios. Publiczność była zachwycona. I tylko szkoda, że skłócony z Sumnerem basista Peter Hook nie pojawił się z nimi wczoraj w Gdyni. Reszta zespołu pokazała, że bez niego też potrafią dać świetny koncert.

Kiedy wokalistka z Islandii wyszła na scenę w towarzystwie kilkunastu dziewczyn, wyglądały jak syreny ze swoją przewodniczką. W niebieskiej sukience i z burzą czerwonych włosów zaprosiła w intymną podróż po swoim świecie. Skupiła się na piosenkach z zeszłorocznej płyty „Biophilia", niczym nimfa wprowadzając słuchaczy w wodny świat. Wraz z „biofilską" muzyką współgrały jej sceniczny strój, taniec, a także wizualizacje przedstawiające faunę i florę dna morskiego, lodowce i wulkany.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”