Prace konserwatorskie prowadzone były przez Instytut Polonika oraz Lwowską Narodową Galerią Sztuki. Efekty prac będzie można zobaczyć na wystawie „To czego nie widać”, która będzie prezentowana od 16 stycznia 2024 r. w Muzeum J.J. Pinsla we Lwowie (ul. Łyczakowska 2a). Wystawa będzie dostępna w trzech wersjach językowych: polskiej, ukraińskiej, angielskiej.
- Ta figura jest jednym z symboli Lwowa. Właścicielem obiektu jest Lwowska Narodowa Galeria Sztuki oraz lwowska Rada Miejska – mówi Taras Woźniak, dyrektor Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki i. B. Woźnickiego. - Chrystus Frasobliwy tworzy sylwetkę miasta. Bez niego Lwów nie jest Lwowem. Rzeźba będzie czekać na zakończenie wojny, a potem po konserwacji całej kaplicy Boimów, bo planujemy takie działanie z Instytutem Polonika, powróci na swoje miejsce pierwotnego przeznaczenia, czyli na kopułę – dodaje.
Czytaj więcej
Pomimo wojny nie zostały przerwane prace konserwatorskie nad perłą Wołynia.
Trudna operacja demontażu figury
- Figura Chrystusa Frasobliwego powróciła do Lwowa – mówi Dorota Janiszewska-Jakubiak, dyrektor Instytutu Polonika. - Dzięki pracom konserwatorskim, które nadzorował Instytut Polonika, ten niezwykle cenny obiekt z końca epoki renesansu znów będzie zachwycał przechodniów i czuwał nad Lwowem. Wnikliwe badania figury przyniosły nowe informacje dotyczące zabytku – dodaje dyrektor Instytutu Polonika.
Na potrzeby prac figura została zdemontowana. ‒ Cały proces demontażu odbywał się na rusztowaniu otwartym, którego nie mogliśmy zakotwiczyć, aby nie niszczyć połaci dachowej kopuły kaplicy. Aby figurę bezpiecznie przenieść, musieliśmy ustawić dodatkową platformę boczną i zbudować na niej specjalną klatkę, w której ustawiliśmy na czas transportu rzeźbę ważącą 280 kg – tłumaczy Paweł Jędrzejczyk, konserwator zabytków. ‒ Moment, kiedy ta klatka z rzeźbą przekraczała obrys rusztowań, podwieszona pod ramię trzydziestometrowego dźwigu, był dla nas pełen emocji. Mieliśmy świadomość, że gdybyśmy coś źle wymierzyli i obliczyli, to nie byłoby już odwrotu. Wszystko jednak przebiegło bez najmniejszych zakłóceń i Chrystus zstąpił po 400 latach na lwowski bruk, budząc żywe zainteresowanie przechodniów – dodaje.