Drugie dno delegacji NIK na Białoruś. Służby sądzą, że była przykrywką dla innych działań

Służby sprawdzają kulisy wyjazdu przedstawicieli NIK do Mińska, w którym wziął udział syn prezesa Mariana Banasia - dowiedziała się „Rzeczpospolita”.

Publikacja: 31.01.2022 21:00

Jakub Banaś, syn prezesa NIK, w lipcu 2021, po przesłuchaniu w białostockiej prokuraturze, w sprawie

Jakub Banaś, syn prezesa NIK, w lipcu 2021, po przesłuchaniu w białostockiej prokuraturze, w sprawie oświadczeń majątkowych

Foto: PAP/Artur Reszko

Nie milkną kontrowersje wokół grudniowego wyjazdu grupy przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli na spotkanie z Komitetem Kontroli Państwowej Białorusi. Jego celem miało być – jak czytamy w piśmie prezesa Mariana Banasia do szefa sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej Wojciecha Szaramy – powołanie „roboczego zespołu kontrolerów do przeprowadzenia kontroli równoległej w Puszczy Białowieskiej z udziałem przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kontroli UNESCO”.

Pod przykrywką?

Jednak służby nie wierzą w to tłumaczenie i sądzą, że było przykrywką dla innych działań. – Wydaje się, że kontrola, o której mówią oficjalnie przedstawiciele NIK, była jedynie fasadowym powodem tej podróży. W sytuacji trwających działań strony białoruskiej przeciwko Polsce takie kontakty budzą zdumienie – wskazuje Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego w odpowiedzi dla „Rzeczpospolitej”.

Czytaj więcej

Wojna domowa w Najwyżej Izbie Kontroli

Z wizytą pojechało pięć osób z NIK, na trzy dni, koszt – 4,5 tys. zł. Z pisma prezesa Banasia do posła Szaramy wynika, że wizyta była na zaproszenie przewodniczącego białoruskiego komitetu i „miała charakter wyjazdu służbowego” pod przewodnictwem p.o. dyrektora delegatury NIK w Białymstoku Janusza Pawelskiego (były policjant, ściągnął go Banaś). Dotyczyła też „wykorzystywania rozwiązań informatycznych w procesach kontrolnych”.

W ubiegłym tygodniu sprawę chciała wyjaśnić Komisja ds. Kontroli Państwowej (NIK jej podlega) oraz Komisja Spraw Zagranicznych. Prezes na posiedzeniu wygłosił tylko oświadczenie, wskazując na „polityczną nagonkę”.

Politycy ze strony rządowej zarzucili mu m.in. absurdalność wyjazdu na Białoruś w czasie, gdy na granicy trwa kryzys. Wiceminister MSWiA Maciej Wąsik nazwał to „legitymizacją dyktatora”, a szef MSZ Piotr Wawrzyk wizytę uznał za „sprzeczną z interesami państwa polskiego”.

Posłowie nie dowiedzieli się, w jakim charakterze pojechał do Mińska syn prezesa Jakub Banaś – jego doradca społeczny, który nie jest kontrolerem i nie jest zatrudniony w NIK. Wymijające wyjaśnienia pracowników prezesa nie przekonały posłów. Nie tylko ich.

Czytaj więcej

Robert Mazurek: Na straży kurnika

„Sprawa wizyty delegacji NIK na Białorusi budzi szereg dodatkowych wątpliwości. Tej wizycie przewodził faktycznie Jakub Banaś. Wątpliwe są podawane publicznie podstawy do organizowania tej wizyty” – twierdzi Żaryn, ale szczegółów nie ujawnia.

Według naszych źródeł służby sprawdzają, czy wyjazd ma związek z „biznesami” Banasia-juniora. Jedna z jego firm miała prowadzić interesy ze stroną białoruską, wykorzystując stare kontakty ojca. – Banaś-senior ma posiadać znajomego ze służb białoruskich w randze generała, który odpowiada za tamtejszą administrację skarbową. Może to być znajomość z czasów pracy w Ministerstwie Finansów – sugeruje jeden z naszych rozmówców.

Jakub Banaś zapytany przez nas e-mailem nie odpowiedział.

Mur na granicy

Pytań jest więcej. W NIK w tym samym czasie powstawała analiza dotycząca budowy muru na granicy polsko-białoruskiej, która, co oczywiste, godzi w interesy Białorusi. Jej krytyczne wyniki opublikowała 21 stycznia Gazeta.pl. „Rzeczpospolitej” NIK nie odpowiedział, czy raport kontroli jest dostępny i kiedy powstawał. Śladu po nim nie ma też – jak przyznaje nam – MSWiA.

Czytaj więcej

Kidawa-Błońska: PO mówiła, że nie chce Banasia. Ale teraz powinien być chroniony

– Kontrola muru była w projekcie planu kontroli NIK w 2022 r. jako planowa, ale Kolegium w grudniu ją wykreśliło. Banaś zapowiedział, że zrobi więc kontrolę doraźną – mówi nam osoba z Izby. Analiza, jak napisała Gazeta.pl, wypadła dla rządu krytycznie, w efekcie prezes Banaś zdecydował, że skontroluje budowę, która zaczęła się 25 stycznia.

Co ciekawe, we wnioskach tej analizy wraca sprawa Puszczy Białowieskiej i „nieodwracalnych szkód wyrządzonych przyrodzie” przez budowę muru. Puszcza jest na liście dziedzictwa UNESCO – po polskiej stronie leży 40 proc. jej obszaru.

– W przypadku Białorusi wspólna kontrola odbyła się ok. sześć–siedem lat temu, a chodziło o odblokowanie Kanału Augustowskiego. Czas był zupełnie inny. W obecnej sytuacji geopolitycznej tylko ktoś nieodpowiedzialny lub powiązany jakimiś interesami może wpaść na taki pomysł – mówi osoba z kręgu NIK. Pracownik Izby, który bronił Banasia na posiedzeniu komisji, już po wyjeździe awansował na wicedyrektora i na radcę prezesa – stanowisko z najwyższymi apanażami.

Nie milkną kontrowersje wokół grudniowego wyjazdu grupy przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli na spotkanie z Komitetem Kontroli Państwowej Białorusi. Jego celem miało być – jak czytamy w piśmie prezesa Mariana Banasia do szefa sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej Wojciecha Szaramy – powołanie „roboczego zespołu kontrolerów do przeprowadzenia kontroli równoległej w Puszczy Białowieskiej z udziałem przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kontroli UNESCO”.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Jak powstają zdjęcia, które przechodzą do historii?
Kraj
Polscy seniorzy: czują się młodziej niż wskazuje metryka, chętnie korzystają z Internetu i boją się biedy, wykluczenia i niedołężności
Kraj
Ruszył nabór wniosków o świadczenia z programu Aktywny rodzic.
Kraj
Kongres miejsc pamięci jenieckiej: dziedzictwo i strategie dla przyszłości
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kraj
Poznaliśmy laureatów konkursu Dobry Wzór 2024