Obaj pochodzimy z Bydgoszczy, prawie z tej samej ulicy. Obaj studiowaliśmy na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, w którym osiedliśmy z rodzinami. Wreszcie doktoraty, które – znowu – obaj broniliśmy w 1975 roku. Pamiętasz, nieraz to wspominaliśmy. Wiele, wiele tych wspomnień...
Jak znaleźć odpowiednie słowa, gdy odchodzi jeden z najważniejszych Ludzi naszego prywatnego i zawodowego życia, niezawodny, lojalny, mądry mądrością, która jest początkiem wszelkiego dobra i dobrem najwyższym – jak nauczał Epikur.
Wiadomo, jak wyjątkowym czasem w historii Polski było ostatnie ćwierćwiecze. Poniekąd razem je budowaliśmy. Bez Ciebie, Janku, ta historia byłaby jednak zupełnie inna. Należałoby ją pisać od nowa.
Jestem polskim kapitalistą – powtarzałeś, kładąc przy tym szczególny nacisk na słowo „polskim"! Bo mało kto wie, jak wielkim patriotą byłeś. Pamiętam z naszych niezliczonych rozmów, jak przekonywałeś, że Polska nigdy nie będzie silnym i szanowanym na arenie międzynarodowej krajem bez silnego rodzimego biznesu. I dlatego należy go wspierać i pielęgnować.
Jan Kulczyk jest (świadomie nie używam tu słowa „był", bo przynajmniej na razie nie umiem się z nim oswoić) Przedsiębiorcą (przez duże P), który wielokrotnie powtarzał, że nie żałuje żadnego ze swych projektów, zaś niepowodzenia traktuje jako wartość: są potrzebne, a nawet konieczne.
Przypominam sobie Twe opowieści o pierwszym Twoim biznesie z początku lat 90. – fabryce Volkswagena w Antoninku. Wielu pukało się wtedy w czoło. A zakład działa do dziś! Bo Ty, jak to Ty, kochałeś takie wyzwania i ciągle powtarzałeś: w biznesie czasem trzeba zaryzykować, czasem nawet jechać po bandzie. Kochałeś to! Tę adrenalinę, którą daje biznes.
Korzystałeś z życia, ale jak mało kto potrafiłeś dzielić się jego radościami z innymi. Jak wtedy, gdy wylicytowałeś oddany na cele dobroczynne medal olimpijski Zofii Klepackiej tylko po to, by zwrócić go właścicielce. Bo Jan Kulczyk potrafił się wzruszyć, miał gest, fantazję i esprit de corps, ducha koleżeństwa tak bardzo potrzebnego w każdych, zwłaszcza współczesnych, czasach. Iluż to ludziom pomogłeś w potrzebie nie po to, by o tym było głośno. Bezinteresownie.