Niebywale inteligentny, obdarzony poczuciem humoru i refleksem sytuacyjnym. Nie wiem, czy był wierzący, ale na pewno okazał się bardzo sprawnym politykiem i pomógł Wrocławiowi przetrwać najtrudniejszy czas. Odszedł w niesławie, z karą kościelną, którą nuncjatura apostolska podała bez żadnego uzasadnienia. Nie może już stanąć przed sądem, ani sam się bronić. Ale może wciąż się poddać osądowi opinii publicznej. I mam nadzieję, że władze miasta wystąpią o ujawnienie raportu z dochodzenia nuncjatury, bo mieszkańcy Wrocławia mają prawo dokładnie poznać zarzuty stawiane kardynałowi Gulbinowiczowi.
To nie jest sprawa wewnątrzkościelna, ani nawet sprawa wiernych Kościoła katolickiego, bo kardynał Gulbinowicz był ważnym graczem w wojnie, jaka od Sierpnia’80 toczyła się w Polsce między władzą a narodem. To pomnikowa postać dla "Solidarności", z ogromnymi zasługami dla całej opozycji. Jedyny hierarcha, który stanął tak zdecydowanie po stronie solidarnościowego podziemia i włączył się do walki. Odważny i bezkompromisowy, na co wpływ miały doświadczenia z czasów młodości. Wywodził się z Wileńszczyzny, do wileńskiego seminarium wstąpił w czasie sowieckiej okupacji, widział masowy terror i znał metody działania komunistów.
W stanie wojennym organizował gigantyczną pomoc dla osób represjonowanych i ich rodzin. Kardynał był jedynym hierarchą, który udzielił takiego wsparcia opozycji. "Opór, trzeba im stawić opór - powtarzał mi. - Ale niech pan się głębiej ukryje. Ludziom potrzebny jest przywódca, który przetrwa"
Był typem “chytrego Litwina”, który nie szablą, a podstępem pokonuje przeciwnika. O ukryciu 90 mln zł chyba wszyscy wiedzą. I o tym, że pieniądze nigdy nie wpadły w łapy bezpieki. Kiedy SB znalazła dokument kwitujący odebranie przez arcybiskupa 10 mln zł i zażądała oddania pieniędzy, Gulbinowicz wziął ode mnie oświadczenie, że "S" dała 10 milionów na dom Świętego Alberta. A potem poszedł z kwitem na komisariat. "Nie mogę pieniędzy oddać, bo to darowizna na cel charytatywny. O, tu jest podpis Frasyniuka". "Przecież to przestępca!" - zaperzyli się. "Przestępca?? Coś takiego! A tu jest napisane, że to przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ »Solidarność«".
Czytałem wywiad z pracownikami IPN, którzy zapowiadają książkę deprecjonującą kardynała, opisującą jego rozmowy z bezpieką, ale przypomną, że w 2008 r. ten sam IPN opublikował już pracę dotyczącą Gulbinowicza. Z materiałami źródłowymi i końcową oceną, że rządca diecezji umiał odpowiedzieć na wyzwania czasów przełomu. Każdy będzie miał możliwość, żeby skonfrontować te źródła i samemu osądzić, jakie zasługi ma kardynał.