„Widzieliśmy to, co dzieje się na świecie, ale równocześnie przez zbyt długi czas nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że także w Polsce rozmiar i powaga tego problemu mogą być podobne. Niestety, cechowała nas postawa lęku i zaprzeczenia, a także źle pojmowane dobro Kościoła. Bardziej bowiem dbaliśmy o wizerunek zewnętrzny niż pokorne stanięcie w prawdzie” – to słowa księdza prymasa sprzed czterech lat z wywiadu dla „Rzeczpospolitej”, który przeprowadziliśmy po emisji pierwszego filmu braci Sekielskich. Wtedy wiele osób spodziewało się, że działania biskupów będą błyskawiczne i że szybko powstanie komisja ds. zbadania przypadków pedofilii w polskim Kościele. Tymczasem decyzja o jej powołaniu zapadła dopiero teraz. Dlaczego tyle to trwało?
Nie wydaje mi się, że już wtedy było aż tak mocne oczekiwanie, że powstanie komisja. Na pewno cztery lata temu, dzięki pierwszej kwerendzie statystycznej przeprowadzonej przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, zaczęliśmy w Kościele w Polsce badać skalę zgłoszeń wykorzystywania seksualnego małoletnich w diecezjach i zakonach męskich. Od tamtego czasu takie badania systematycznie przeprowadzamy, a ich wyniki publikujemy. Kilka miesięcy przed emisją pierwszego filmu Sekielskich zostałem powołany na delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży, a następnie powstało także moje biuro w Warszawie. Tworzyliśmy wówczas system ochrony dzieci i młodzieży, a przedmiotem naszej pracy była wtedy skala bieżących ujawnień.
Czytaj więcej
- Dla osób pokrzywdzonych nie jest ważne czy skrzywdził ksiądz diecezjalny, zakonnik, czy zakonnica - mówi "Rz" prymas Polski. - Dlatego musimy działać razem i przebadać trudną dla Kościoła przeszłość.
By temu wyzwaniu sprostać, w diecezjach i zakonach szkoliliśmy delegatów i duszpasterzy dla osób skrzywdzonych, pracowaliśmy nad programami prewencji, a następnie powołaliśmy kuratorów dla oskarżanych czy ukaranych księży. To budowanie systemu reagowania, pomocy i prewencji było wtedy naszym bieżącym działaniem. Badanie przeszłości dotyczyło tylko tych konkretnych przypadków, które zostały wtedy zgłoszone. I takie, jak mi się wydaje, było także wtedy oczekiwanie opinii publicznej. By zbadać szybko sprawy, które się ujawniały, te, które pokazali panowie Sekielscy, te, o których donosiły media, oraz te, z którymi przyszli wtedy pokrzywdzeni. Decyzja, by przejrzeć i zanalizować sprawy z przeszłości, dojrzewała powoli.
Może nie mówiło się o tym tak głośno jak teraz. Ale jakiś pomysł, idea była. Pamiętam moją rozmowę z tamtego czasu z kardynałem Kazimierzem Nyczem, w której poruszaliśmy kwestię ewentualnego powstania takiej komisji. Kardynał powiedział wtedy, że „sam pomysł powstania takiej komisji jest wart rozważenia”. Wtedy było też już wiadomo, że powstanie państwowa komisja. I w tym kontekście pojawiały się głosy, że być może Konferencja Episkopatu Polski powinna powołać podobne ciało.