„Biedaczyna” z Krakowa - wspomnienie o kardynale Franciszku Macharskim

Kardynał Franciszek Macharski był godnym następcą wielkich metropolitów Krakowa.

Aktualizacja: 03.08.2016 06:58 Publikacja: 02.08.2016 19:23

Szczególna więź łączyła kardynała Franciszka Macharskiego z Janem Pawłem II. Był w otoczeniu papieża

Szczególna więź łączyła kardynała Franciszka Macharskiego z Janem Pawłem II. Był w otoczeniu papieża jedną z kilku postaci najbardziej przez niego cenionych i cieszących się wielkim zaufaniem. Początki tej relacji sięgają lat 40. XX wieku

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

Roztropny, dowcipny, skupiony, refleksyjny, troskliwy, pobożny, serdeczny, uważny, inteligentny, świetnie wykształcony... Znała go cała Polska. I nie tylko Polska. Stało się tak za sprawą wyboru Jana Pawła II, kardynała z Krakowa, na Stolicę Piotrową, bo to właśnie on, ks. Franciszek, nieznany szerzej rektor seminarium krakowskiego, zastąpił papieża „z dalekiego kraju" w pałacu arcybiskupim u podnóża Wawelu. Kierował archidiecezją krakowską przez kolejnych 27 lat. Stanął w szeregu wielkich swoich poprzedników – kardynałów Dunajewskiego, Sapiehy, Wojtyły. Kardynał Franciszek Macharski. „Mąż stanu" – powiedział o nim Jan Paweł II. „Pokorny" – kilka lat później dodał Benedykt XVI.

Mieszczańskie dziecko

Do dziś na rodzinnej posesji Macharskich przy ulicy Wyspiańskiego w Krakowie rosną dwa dęby: jeden wyższy, drugi niższy – pamiątka narodzin synów – starszego, zawadiaki i figlarza – Władysława (ur. 1925), oraz młodszego, refleksyjnego i skupionego – Franciszka (ur. 20 maja 1927 r.), a raczej: Nuśka, bo tak zdrobniale wołano nań w domu. „Imię Franciszek – wspominał po latach kardynał – było już wtedy rzadkie, dzięki rodzicom nigdy się go nie wstydziłem, choć jego dziecinne zdrobnienie długo było używane w rodzinie".

W okresie dwudziestolecia międzywojennego Macharscy byli już krakowską rodziną kupiecką: znaną, poważaną i majętną, co nawet dziś da się „odczytać", spoglądając na okazały, pałacowy budynek ich rodzinnego domu. Źródeł zasobności i pozycji społecznej rodziny należy upatrywać w kupiectwie. Zarządcą i właścicielem składów kupieckich zlokalizowanych w kamienicach przy Rynku Głównym, w pałacach Spiskim i Krzysztoforach, był, nomen omen... Franciszek Macharski dobrze zasłużony dla Krakowa i kraju. Majątek odziedziczył po krakowskim kupcu, Antonim Hawełce, założycielu słynnej, do dnia dzisiejszego istniejącej przy krakowskim Rynku restauracji Hawełka. Bezdzietny Franciszek powierzył z kolei swój majątek bratankowi Leopoldowi, późniejszemu ojcu Franciszka – kardynała.

Czasy beztroski przerwała II wojna światowa. Po pierwszych bombardowaniach Krakowa doznający rozterki Leopold Macharski wykonał telefon do arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy. „W czwartym dniu wojny, zwyczajny ojciec rodziny pyta przez telefon Księcia Metropolitę, czy trzeba uciekać z rodziną, jak to wszyscy robią. Słyszy odpowiedź: ja zostaję! Powtórzył to nam i powiedział: my też zostajemy! To był mój ojciec. Zwyczajny był pytający, wielki był Książę, który przyjął pytanie i dał odpowiedź" – wspominał kardynał.

W trakcie wojny Franciszek Macharski, „dziecko z bogatego domu" krakowskich mieszczan, pracował fizycznie. Wraz z dwójką swych starszych sióstr (Marii – ur. 1921 i Janiny – ur. 1923) zatrudnił się w tak zwanych monopolach krakowskich – były to prawdopodobnie niemieckie zakłady tytoniowe: Zigaretten Generaldirektion der Monopole im Generalgouvernement DGM Krakau. Praca w nich chroniła przed zsyłką na przymusowe roboty do III Rzeszy.

Splecione losy

Był rok 1945. Rok przełomu, rok zakończenia wojennej hekatomby, a zarazem rok rozpoczynający czas długiej sowieckiej okupacji. W maju, po kilkuletniej chorobie, zmarł Leopold Macharski – ojciec, głowa rodziny i jedyny jej żywiciel. Przełom nastąpił też w życiu Franciszka. „Proszę na mnie nie liczyć, idę do seminarium" – oznajmił w rozmowie z matką – wspomina Ewa Szklarska, siostrzenica kardynała. Podwoje seminarium duchownego uchylił 18-letniemu kandydatowi książę Adam kardynał Sapieha. Wiele lat później Franciszek Macharski, już jako kardynał, tak o tym wspominał: „To był maj 1945, kiedy Książę Metropolita przyjął mnie do Seminarium. Widzę Księcia Metropolitę i ten pokój przyjęć, po którym przechadzał się ze mną... Zaraz podpisał list o przyjęciu, susceptę. Zamieszkałem tam jednak dopiero w listopadzie, bo budynek pod Wawelem wymagał wielkiego remontu. Takie były początki, i to jest jasne i wyraźne".

Franciszek Macharski należał do pokolenia przedwojennej szkoły umiłowania tradycji i zasad, miłość do Kościoła i Polski oraz pasji życia. Do grupy blisko znających się młodych chłopaków należeli: Karol Wojtyła, Franciszek Macharski, Andrzej Deskur i Marian Jaworski. Zachodzi tu jakaś przedziwna wspólnota losów grupy kilku krakowskich przyjaciół, a zwłaszcza Franciszka Macharskiego i Karola Wojtyły, stanowiąca rodzaj zagadkowego duchowego misterium. – Mogło się wydawać, że kardynał Macharski naśladował kardynała Wojtyłę, ale to raczej kwestia odebrania podobnej formacji charakteru, ducha. A także wpływu kardynała Sapiehy – wspomina kardynała Macharskiego o. Leon Knabit.

Zastanawiające, jak przedziwnie splecione były losy owej grupy przyjaciół – ich współmyślenie, współdziałanie, ale i współcierpienie. Choroba nowotworowa Jana Pawła II w roku 1992 miała miejsce w tym samym czasie, kiedy podobnie zagrożone było życie kardynała Macharskiego. Ta przedziwna symetria występuje też w przypadku pozostałych wspomnianych krakowskich przyjaciół – kapłanów, a następnie biskupów i kardynałów. Warto pamiętać, że obecny arcybiskup emeryt, kardynał Marian Jaworski, na progu biskupstwa Karola Wojtyły uległ poważnemu wypadkowi kolejowemu, zaś śp. kardynał Andrzej Deskur znalazł się w szpitalu na skutek wylewu w momencie wyboru Wojtyły na Stolicę Piotrową.

„Trudno o tym mówić spokojnie – kardynał Macharski w swoim niepowtarzalnym stylu, 15 sierpnia 1994 roku w Ludźmierzu, prowadził rozważanie dotyczące Jana Pawła II. – Tam jest człowiek i to jest człowiek! Teolog, filozof, mąż stanu bywały na każdym kontynencie, wspaniały mówca i rozmówca, jak Klimek Bachleda, cieśla z zawodu – nie cofnie się! Niesie słowa Chrystusa, który jest znakiem sprzeciwu, nie cofnie się. (...) O śmierć się otarł. Wrócił na plac św. Piotra, wrócił tam, gdzie chcą słuchać, powtarzając to wszystko we wszystkich tonacjach, z całą miłością, bez gwałtu mówiąc: tam jest człowiek, mus bronić!".

W obronie słabszych

Dziś słów Klimka Bachledy: „Tam jest człowiek – mus iść, mus człowieka ratować", można użyć jako zdania opisującego sposób działania kardynała Franciszka. Angażował się w wiele przedsięwzięć odsłaniających jego wrażliwość i „wyobraźnię miłosierdzia".

O tych bardziej spektakularnych coś wiemy, o wielu jednak zapewne nie słyszeliśmy. W latach 80. pomagał internowanym w stanie wojennym i ich rodzinom. Przyczynił się do powstania Szpitala im. Ludwika Rydygiera w Nowej Hucie, pomagał w powstawaniu kliniki kardiochirurgii na Białym Prądniku w Krakowie, przez kilkadziesiąt lat patronował Hospicjum św. Łazarza w krakowskich Bieńczycach. Wielokrotnie apelował o pomoc dla ofiar klęsk żywiołowych, działał na rzecz domów samotnej matki.

Dorota Maciaszek z Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Krakowie wspomina moment przełomowy dla funkcjonowania ośrodka, kiedy w roku 1997 bardzo realna stała się wizja, jak określił to jeden z urzędników urzędu wojewódzkiego, „wyciszenia" działalności ośrodka. Kardynał, który doskonale orientował się w pracy Kliniki Onkologii w Prokocimiu, a zarazem w pracy ośrodka, podjął w tej sprawie interwencję u samego wojewody. Skuteczną.

Franciszkański styl

Był też kardynał Macharski spadkobiercą wielkiej krakowskiej tradycji miłosierdzia. Jego poprzednikami byli kardynałowie: wspomniany książę Adam kardynał Sapieha, patriota i filantrop, oraz kardynał Albin Dunajewski słynący z ascetycznego stylu życia, troski o opuszczonych oraz z franciszkańskiego ubóstwa – znany między innymi z tego, że niechętnie korzystał z karety, często natomiast chadzał pieszo, co rodzi bezpośrednie skojarzenie ze stylem zmarłego arcybiskupa seniora Franciszka, lubiącego w czasach sprawowania funkcji metropolity spacerem przemierzać krakowskie ulice. W oczywisty sposób pojawia się też skojarzenie do stylu innego Franciszka – „rzymskiego", obecnego Ojca Świętego. Po przejściu na emeryturę w czerwcu roku 2005 na miejsce zamieszkania kardynał Franciszek Macharski wybrał klasztorną posiadłość – sanktuarium „Ecce Homo". Po raz kolejny zamanifestowała się w ten sposób jego fascynacja franciszkańskim stylem życia.

Co powiedziałby nam dziś kardynał Franciszek, patrząc z okna przy Franciszkańskiej? Czy nie: „Jezu ufam Tobie"?... że „to działa"... Przecież zdanie to uczynił mottem własnego życia.

Autor jest dziennikarzem i redaktorem. W 2014 r. nakładem wydawnictwa „M" ukazała się jego książka „Kardynał Franciszek Macharski"

Roztropny, dowcipny, skupiony, refleksyjny, troskliwy, pobożny, serdeczny, uważny, inteligentny, świetnie wykształcony... Znała go cała Polska. I nie tylko Polska. Stało się tak za sprawą wyboru Jana Pawła II, kardynała z Krakowa, na Stolicę Piotrową, bo to właśnie on, ks. Franciszek, nieznany szerzej rektor seminarium krakowskiego, zastąpił papieża „z dalekiego kraju" w pałacu arcybiskupim u podnóża Wawelu. Kierował archidiecezją krakowską przez kolejnych 27 lat. Stanął w szeregu wielkich swoich poprzedników – kardynałów Dunajewskiego, Sapiehy, Wojtyły. Kardynał Franciszek Macharski. „Mąż stanu" – powiedział o nim Jan Paweł II. „Pokorny" – kilka lat później dodał Benedykt XVI.

Pozostało 92% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?