Chodzi tu o dwie dyrektywy Parlamentu i Rady UE z 20 maja 2019 r. (2019/770 oraz 2019/771 ). Mają one na celu wzmocnienie ochrony prawnej konsumentów. Dyrektywa cyfrowa przykładowo rozszerza tę ochronę na usługi, za które klient wprawdzie nie płaci pieniędzmi, ale w zamian za dostęp do nich podaje swoje dane osobowe. Zapewnia też gwarancję, że w przypadku rezygnacji z treści lub usługi cyfrowej konsument ma prawo otrzymać dostęp do treści lub danych, które wytworzył podczas korzystania z niej (np. plików sporządzonych za pomocą edytora tekstu), bezpłatnie i w rozsądnym terminie. Dostawca ma natomiast prawo w takiej sytuacji uniemożliwić dalsze korzystanie z usługi, w szczególności poprzez usunięcie konta użytkownika. W przypadku tego typu usług cyfrowych konsument może skorzystać z nich przed upływem 14-dniowego terminu na odstąpienie od umowy, jeśli oświadczy, że złożył takie wyraźne żądanie i przyjął do wiadomości, iż traci prawo odstąpienia od umowy z chwilą jej pełnego wykonania przez sprzedawcę.
– Dyrektywa cyfrowa to taka mała, ukryta rewolucja. Zwłaszcza w aspekcie respektu dla danych wytwarzanych przez konsumentów oraz zapewniania aktualizacji dla sprzętu dostarczanego z oprogramowaniem (tu wchodzi dyrektywa towarowa) – mówi Michał Herde, prezes oddziału Federacji Konsumentów w Warszawie. – Na tym przykładzie zobaczymy, czy rynek poradzi sobie z własnością danych i zapewnianiem funkcjonowania sprzętu przeznaczonego dla internetu rzeczy. W tym ostatnim przypadku to też próba zahamowania postarzania sprzętu, który będzie musiał działać na dostarczanych aktualizacjach w okresie przewidzianym na zgodność towaru z umową.
Wspomniana dyrektywa towarowa przewiduje, że dostawca towaru z elementami cyfrowymi, np. smartwatcha – zawiera on treść lub usługę cyfrową, której brak uniemożliwia korzystanie z produktu – ma obowiązek udostępniać aktualizacje, ale jeśli klient nie zainstaluje ich w rozsądnym czasie, dostawca nie odpowiada za wynikłe z tego szkody.
Czytaj więcej
Mimo że nie wydano krajowych wytycznych, wydaje się, że komunikowanie obniżek i promocji w zgodzie z dyrektywą UE nie powinno wiązać się z ryzykiem ich kwestionowania przez UOKiK i Inspekcję Handlową.
Dyrektywa towarowa wydłuża też odpowiedzialność z tytułu rękojmi do dwóch lat od dostarczenia produktu. W tym terminie też konsument może złożyć reklamację. Sprzedawca na odpowiedź będzie miał 14 dni (a nie 30 jak dziś). Nowelizacja wprowadza jednak hierarchie roszczeń reklamacyjnych – w pierwszej kolejności klient musi żądać naprawy lub wymiany, a dopiero po odmowie – zwrotu pieniędzy lub obniżenia ceny. W przypadku reklamacji towar musi być odebrany od klienta na koszt przedsiębiorcy.