– Most Krymski jest jedną z głównych arterii, którymi dostarczana jest technika wojskowa na front. To jest też podstawowy kanał dostaw amunicji – wyjaśnia były żołnierz ukraińskiego batalionu Ajdar Jewhen Dikij, dlaczego most był i jest celem ukraińskich ataków.
Z wody czy powietrza
Nad ranem 17 lipca most ponownie został trafiony. Nie do końca jest jasne, w jaki sposób. Rosyjscy śledczy wszczęli sprawę karną o „dokonanie aktu terrorystycznego za pomocą nawodnych dronów”.
Czytaj więcej
Atak na Most Krymski został przeprowadzony przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i ukraińską marynarkę wojenną - poinformował portal LIGA.net, powołując się na źródła w SBU.
Podobnie informowały „anonimowe źródła ukraińskie”. Według nich atak wykonano dronami nawodnymi i „była to wspólna operacja Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i sił morskich”. – Rosyjscy wojskowi w tym regionie nie mają specjalnego sprzętu do wykrywania dronów w dużej odległości od celu. Dlatego zobaczyli je dopiero w bezpośredniej bliskości mostu, gdy nie bardzo można było coś z nimi zrobić. Obserwatorzy w nocy próbowali trafić je z broni strzeleckiej, w tym ciężkich karabinów maszynowych, ale nie udało się – opisywał rozmówca niezależnego portalu Meduza.
– Wersja z morskim dronem nadal wydaje mi się trochę wątpliwa. Gdyby tak było, to uszkodzone byłoby raczej przęsło, a nie nawierzchnia. W ostatnim czasie w tym rejonie pogoda była tak zła, że Rosjanie zawiesili kursowanie promów. W takich warunkach doprowadzenie drona do celu byłoby prawdziwym mistrzostwem. Mam jednak cztery warianty: morski dron, lotniczy dron, rakieta, samochód z ładunkiem wybuchowym – uważa Dikij.